Niespodziewanie dodaję następny rozdział ;p Mam nadzieję, że się spodoba chodź troszkę i..cóż więcej pisać ;)
Czytasz = komentujesz
Bardzo motywuje dlatego proszę o komentarze.
No i dedykuję ten rozdział Illusion i Beautiful Disaster ;)
Wiki
Dobre chwile dzisiejszego dnia są smutnymi wspomnieniami jutra.*
~Bob Marley~
Słychać było muzykę już przecznicę od miejsca, do którego jechali. Cała trójka była podekscytowana tą imprezą, nawet jeżeli nie wszyscy chcieli się od tego przyznać. Dawno nie robili niczego razem, a to była idealna okazja, żeby nadrobić stracony czas.
Dave miał straszne problemy z zaparkowaniem Caroline, bo wokół domu było pełno samochodów. Ani odrobiny wolnego miejsca. Kiedy kierowca, po wielu wiązkach przekleństw, które doprowadzały resztę do śmiechu, znalazł miejsce i udało się zaparkować.
Zapukali do drzwi, chodź wiedzieli, że to było zbędne. Po chwili drzwi otworzył chłopak, który od razu pobiegł za krzaki. Popatrzyli z obrzydzeniem na całą sytuację i weszli do środka.
Jak można się było spodziewać ludzie byli wszędzie. Nie mieścili się w całym domu, na szczęście gospodarz miał duży ogród, gdzie znajdowała się największa ilość imprezowiczów. Od razu ruszyli w stronę kuchni, bo to tam najprawdopodobniej znajdował się gospodarz. Po drodze spotkali kilka znajomych twarzy i jeszcze więcej nieznanych ludzi. Jenak nie przejmowali się tym. Frances idąc ciągle ruszała się w rytm muzyki. Co jakiś czas czuła na sobie wzrok jakiegoś chłopaka, ale nie ruszało jej to. Miała przy sobie swoich dwóch bodyguardów, więc czuła się bezpiecznie. Jeden z nich miał straszny problem z torowaniem drogi, bo im bliżej kuchni, tym robiło się gęściej. Nie rozmawiali, bo minęłoby się to z celem. I tak by się nie usłyszeli. W końcu dotarli do gospodarza. Briggs przybił z nim piątkę i przedstawił Franka, a Newman zachowując zimny dystans, uścisnęła mu dłoń.
- Witam, bawcie się dobrze.- powiedział uśmiechając się i zerkając znacząco na Fran. Ona przewróciła oczami i pomyślała, ze nic się nie zmienił. Ten mężczyzna jest poprosut bezczelny.
- Musimy pogadać.- powiedziała do Alexa. Widać było w jego oczach przez krótką chwilę błysk. "Nie masz na co liczyć"- pomyślała Newman i chwyciła chłopaka za ramię, wyciągając go na zewnątrz, gdzie było znacznie ciszej.
- Jest taka sprawa... -dziewczyna zaczęła. Chłopak przysunął się odrobinę bliżej. Frances odepchnęła go na długość swoich rąk.- Nie o to chodzi.- mina Alexa, przypominała smutnego szczeniaczka, jednak Fran wiedziała dobrze, że za chwilę wokół DeLeona zgromadzi się wianuszek dziewczyn do przeruchania. - Chciałam ci.. Od razu informuję, że mówię to z wielkim bólem serca, ale... wyb...wyba...wybaczam ci.
Newman odetchnęła z ulgą, że już jej się udało wypowiedzieć te słowa. Chłopak, z początku nie rozumiał o co właściwie jej chodzi. Jego mina idealnie to wyrażała. Dziewczyna lekko się uśmiechnęła widząc to.
- Dziękuję- powiedział niepwenie. Ale potem go olśniło.- Chodzi ci o ostatnią imprezę?- chciał się upewnić. Dziewczyna kiwnęła głową. On uśmiechnał się i szybko ją przytulił.- Dzięki Frances. Na serio było mi długo z tego powodu... W każdym razie cieszę się, że mi wybaczyłaś.
Dziewczyna miała teraz mętlik w głowie. Nie mogła zrozumieć co tu właściwie się stało. To było... dziwne. Od kiedy Alex jest taki... miły?
Fran uśmiechnęła się do niego i poszła w stronę chłopaków.
Ciągle zastanawiało go o czym rozmawiają. No nie można powiedzieć, że nie był ciekawski. Był baaaaaaaardzo ciekawski i to była jego największa wada. Lubił wiedzieć, wszystko.
- Dave.- stuknął go w ramię Frank. - Wróć do mnie.
Chłopak uśmiechnął się do kolegi i chwycił do ręki kubek z alkoholem, leżący na blacie.
- Nie ciekawi cię o czym rozmawiają?- zapytał prosto z mostu.
- Wiesz... Jak każdy normalny człowiek tak, ale jak każdy normalny człowiek zdaję sobie sprawę, że nie mogę wiedzieć wszystkiego.
- Poza tym - dodał po chwili Sidoris.- To sprawa między nimi.
Dave popatrzył na niego z niedowierzaniem. Jak mogło go nie ciekawić coś takiego? W rzeczywistości Frank, był tak samo ciekawski jak Briggs, ale umiał stłumić to uczucie w sobie. Już nie raz to robił. Tą zdolność opanował do perfekcji.
- Nie wierzę ci. - uśmiechnął się czarnoskóry kolega.
Frank wzruszył ramionami.
- Jak chcesz.- sięgnął za siebie i wyciągnął zza pleców butelkę wódki. - Masz ochotę?
- Ja? Zawsze.- zaśmiali się. Frank nalał trochę alkoholu i dodał soku żurawinowego. Oboje napili się w tym samym czasie.
" Jakie to zajebiste"- pomyślał Sidoris, opróżniając zawartość kubka w ciągu chwili.
Właśnie przygotowywał sobie kolejnego drinka, kiedy podeszła do nich Fran. Uwiesiła się na obu chłopakach i krzyknęła im, że też chce jednego. Bez problemów Frank przygotował kolejnego drinka. Ledwo co odłożył karton z sokiem, dziewczyna już wzięła wielkiego łyka.
- To co bawimy się?!?- krzyknęła zataczając ósemkę biodrami. Chłopcy popatrzyli na siebie z niemym pytaniem na twarzy, jednak kiedy zobaczyli, że dziewczyna powoli się oddala, ruszyli za nią. Od razu porwał ich dziki tłum. Wszystkie spocone ciała tańczyły w rytm piosenki Star Styles - " Keep on moving"**. Oczywiście trójka przyjaciół nie mogła się wyłamać. Każdy z nich tańczył jak najlepiej potrafił.
Dobra nie oszukujmy się. W większości to było tylko gibanie się w rytm muzyki. Można to zaliczyć do tańca. Ważne, że jest w rytmie... chodź Fran co jakiś czas go gubiła, ale to tylko dlatego, że dziewczyna w jednej ręce miała drinka, więc, aby uniknąć utraty napoju, trzeba poświęceń.
Poczuł jak ktoś próbuje się przecisnąć między nim, a Davem. Popatrzył za siebie i zobaczył bruneta w lekko kręconych włosach.
- Hej- przywitał się po raz kolejny Alex.- Wiecie mamy dla "vipów"- tutaj zrobił cudzysłów palcami- grę w butelkę. Wchodzicie w to?
Cała trójka popatrzyła na siebie.
- Tak.- powiedzieli jednocześnie. DeLeon uśmiechnął się i zaprowadził ich na górę. Fran jeszcze nigdy tutaj nie była, chodź odwiedziła kilka razy Alexa... z pewnych powodów. Weszli do pierwszych drzwi po lewej stronie. Było już w środku kilka osób. Niektóre wydawały się Frances znajome inne były całkowicie obce. Alex klasnął w dłonie i przedstawił wszystkim nowo przybyłych.
- No to zaczynamy.-powiedział gospodarz. Wszyscy usiedli w kółeczku. Ktoś położył na środku butelkę i gra mogła się zacząć.
-To ja kręcę pierwszy.- poinformował Alex. Frances nie była zdziwiona, że własnie tak postąpił. Nie tylko chodziło o to że jest gospodarzem, ale także o to, że kochał być tym pierwszym, poczuć to bycie w centrum uwagi. Oczywiście chłopak był bardzo pewny siebie i wiedział, że dziewczyny go pożądają. Między innymi dlatego na tej imprezie zdążył już poznać bliżej dwie dziewczyny.
Szyjka butelki wskazała na jedną z nich w fioletowych włosach, imieniem Devone. Dziewczyna uśmiechnęła się nieśmiało do chłopaka, wyraźnie dając znak , że czekała na to od początku. Alex podszedł do niej i pochylił się składając na jej ustach namiętny pocałunek. Frances i Franek jak na komendę odwrócili wzrok. Obydwoje czuli się zażenowani o dziwo z tego samego powodu. Ta dwójka całowała się coraz to bardziej nachalnie.
- Może znajdźcie sobie jakiś pokój!- krzyknął Dave. Kilka osób się zaśmiało łącznie z Alexem, odchodzącym od Devon.
- Może później Dave.- powiedział to puszczając do niej oczko. Ona się cicho zaśmiała i zatrzepotała rzęsami. Było to zachowanie typowo dziwkarskie, zdaniem wielu osób w tym pomieszczeniu. - To idziemy dalej. Devon.
Dziewczyna zakręciła butelką. Wypadło na Dave'a. Wszyscy wybuchnęli śmiechem. Chłopak chwycił za butelkę i zakręcił. Wypadło na jakąś dziewczynę. Była to rosjanka, Katherina, mało kto ją znał, bo znalazła się tutaj przez przypadek. Spotkała chłopaków z zespołu gospodarza, na jednym z ich koncertów.
Podeszli do siebie i zaczęli się całować. Nie trwało to długo, jednak chłopakowi bardzo się spodobało. Katherina była taka delikatna, zwłaszcza wtedy, kiedy się całowali.
Kiedy skończyli i usiedli na swoje miejsca, dało się zauważyć, że dziewczyna ma lekkie wypieki na twarzy. Frances zdziwiła się widząc to. Może coś potem się stanie...
Katherina wzięła butelkę w rękę i uśmiechając się pod nosem, zrobiła to co trzeba było. Wypadło na Franka. W głębi duszy, chłopak miał nadzieję, że nie zostanie wybrany. Zszokowało go to i przez chwilę się nie ruszał. Zaklnął się w duchu za to, że dał się namówić. Dobra może i chciał, ale nie pomyślał,że musi wziąć w tym udział. Wszyscy parzyli na niego wyczekująco. Frances już wyczuwała, że kolega nie jest pewny tego wszystkiego. Jednak kiedy chciała już coś powiedzieć, chłopak chwycił butelkę i zakręcił. Nie wiadomo dlaczego, ale wzbudziło to duże napięcie wśród zgromadzonych. Po chwili szyjka butelki wskazała zszokowaną Fran. Oboje nie czuli się dobrze z tym wszystkim. "Głupia gra"- pomyślał Frank. Ale dziewczyna już wstała. Chłopak także. Podeszli do siebie.
- Jeżeli tego nie chcesz to mi powiedz. Coś wymyślę.- wyszeptał Frank.- Wiesz już i tak uchodzę za ofermę.
- Nie, nie psujmy zabawy.- powiedziała Frances, ale nie była pewna tego wszystkiego. Strasznie się zdenerwowała. Miała pocałować właśnie przyjaciela. Chłopak wziął głęboki oddech i pochylił się nad dziewczyną. Delikatnie musnął jej wargi, lekko wpijając się w jej usta. Ich pocałunek nie trwał nawet dwóch sekund, bo Franek wiedział, że to nie jest coś przyjemnego dla Fran. Ale spełnił jedno ze swoich skrytych marzeń ,o których nawet nie miał pojęcia. Dziewczyna była bardzo zszokowana. Nie wiedziała, że chłopak wyczuł, że to jest nie komfortowe. I chciał dla niej dobrze. " Ja cie, jaki on porządny i kochany."- pomyślała, dotykając delikatnie palcami warg, siadając na swoje poprzednie miejsce.
Dave był zszokowany.
'Akurat oni musieli razem się całować? Biedna Fran, pewnie była zażenowana. Wygląda na skołowaną"- uśmiechnął się do niej ciepło, ale ona nie była w stanie mu odpowiedzieć tym samym. Ciągle myślała o tym co się stało. "Co to było? Ja już nic nie wiem." Szybko chwyciła za butelkę i ją zakręciła. Wypadło na jakiegoś chłopaka. Franek czuł się... dobrze. Bardzo mu się to spodobało, ale wiedział jednocześnie, że Frances jest kobietą i tego nie puści mimochodem. To w sumie dobrze, bo sam ciągle o tym myślał. Popatrzył w stronę dziewczyny. Była zamyślona ,ale udało im się nawiązać kontakt wzrokowy. Uśmiechnął się do niej delikatnie, ona też to robiła.
" Chyba właśnie się pogodziła z tym co się stało."- pomyślał.
Nie mogła się skupić już na reszcie. Ludzie się co chwila całowali, ale ona nie zwracała na nich uwagi. Cały czas myślała o Franiu. Zresztą on także nie mógł zapanować nad wirującymi w głowie myślami. Ledwo musnęli się wargami, ale i tak dla obojga było to coś więcej.
Po chwili Frances wstała i po prostu wyszła. Dave i Frank popatrzyli na siebie zaskoczeni. Briggs dał niemy znak chłopakowi, żeby został. Sidoris niechętnie, ale się zgodził.
- Fran co jest?- zapytał Dave przekrzykując głośną muzykę. Dziewczyna popatrzyła na niego,chwytając się za ramiona.
- Poprostu chcę już wrócić. Pójdź po Sidorisa, a ja czekam w samochodzie.- i ruszyła w stronę drzwi. Chłopak chwilę się wachał, jednak po chwili pokiwał głową i ruszył w stronę pokoju "vipów" po przyjaciela.
*The good times of today are the sad thoughts of tomorrow.
** <klik> <--- link do piosenki ;P Tylko proszę nie przestraszcie się xD
Wiki taka ninja rozdział z zaskoczenia haha xD O dziękuję za dedykację :) Nareszcie mogę się zabrać za czytanie. To będzie coś <3
OdpowiedzUsuńOtwierają drzwi i już ktoś rzyga, gruba impreza musi być xD No dobra ale jak w tym wszystkim odnajdzie się Franio? XD
*szukanie wątku z Sidorisem*
*grzebu grzebu oczami*
*czytu czytu*
taka amerykańska impra wow xD Alex na pewno chce udobruchać Fran pf.
O jest. No nie wierzę. O już wiem. Franio się nawali xD
O gra w butelkę. Robi się ostro xD
Dobra skończyłam. Sorki ale nie mogłam się oderwać.
Woooowww !!! Ale super ! Jak na to wpadłaś :* ?!
Ja jednak już nie dodaję swojego opowiadania bo jest do kitu XD
Genialny rozdział!!! Ale jak dla mnie dalej za krótki XDD
Kurde zajebiste to było xD
Sidoris taki słodki AAAAAAAAAAAAAAAAA !!!!
Sama go sobie walnę na ścianę. Ale może farbą xD
O jezu co to za piosenka?! XDD
Znalazła bym ci lepszą hahahah
No dobra dalej się jaram TAKIE TO BYŁO ZAJEBISTE !!
Ruszaj się szybko dodawaj następny xD WENY WENY WENY
a jak ci braknie to ja już dopilnuję żeby cię coś zainspirowało xD
moja pięść xD
nie no dobra bez przesady xD
Pozdrawiam :>
Ale ten komentarz jest beznadziejny. Taki chaotyczny że masakra xD Dodam uzupełnienie:
UsuńFranek się nie nawalił. No coż. Ale stało się coś fajniejszego. Pocałowali się UUUUUUUUU ;o
You give me magical i give you wonderful <3
No no no no nareszcie :D
OdpowiedzUsuńHehehehehe wiem, że długo nie czekałam, ale mimo wszystko sie stęskniłam jak cholera...
no, ale zaspokoiłas moją ciekawość, ale teraz znowu będę się zastanawiać czy coś będzie między Frances, a Franiem :D
Weś ej xd
Franiuuuuu jest suodki
wiesz, ten pocałunek i w ogóle...
myślałam, że będzie jakaś zadyma z Alexem i Frankiem, ale niestety... :'(
Szmutam szobie
W ogóle rozjebało mnie to jak Frances pomyślała, że się nie boi bo ma dwóch bodyguardów XD
I przypomniała mi się nerdowska mordka Frania Xd
hahhaahhahahahahaah
tak, teraz będę cisła bekę XD
A tak w ogóle, to czemu na każdej imprezie musi być gra w butelkę? XD
Zastanawiałaś sie kiedyś? XD
Zawsze jak ktoś gada o imprezie to myślę o butelce :P
No cóż,,,szczerze, to nie wiem co mam jeszcze pisać, nie mam dzisiaj weny
Więc napiszę, zę kurewsko mi się ten rozdział podobał i kocham cie za niego :D
Aaaa no i dziękuję bardzo, bardzo za pozdrowienia :D
Również pozdrawiam ♥
Ps. Zaczęłam ćwiczyć i biegać O.O
Ps2, Jutro mam rekolekcje...
Ps3. Kill me, please...