sobota, 14 marca 2015

S.1 odc.3

Hejka!
No tak się zebrałam w sobie i postanowiłam dodać coś nowego. Ciągle takie sranie w banie, ale myślę, że już niedługo zacznie się coś dziać. Mam już trochę materiału, ale muszę po prostu zacząć go wykorzystywać ;) Nooo... i nie wiem co jeszcze. Miło mi będzie jak zostawicie jakiś komentarz, bo to na serio bardzo motywuje, taką osobę jak ja ^^ Lubię się dowiadywać co was interesuje w moich wypocinach, a co mam poprawić ;)
Więc zapraszam do czytania ! ;)
Wiki
Człowiek zbu­dowa­ny jest z prze­ciw­ności,
 w tym całe je­go dra­matyczne bo­gac­two i urok. 
~Jalu Kurek~


28.11.2007Las Vegas


  Kiedy tylko zadzwonił dzwonek ogłaszający koniec lekcji, Dave szybko zebrał wszystko ze swojej ławki i wrzucił do plecaka. Szybko wybiegł z sali, potrącając ramię Fran i pokazując, żeby szła za nim. Dziewczyna była bardzo zdezorientowana, ale ruszyła za chłopakiem. Próbowała po drodze coś z niego wyciągnąć, gdzie idą i dlaczego tak pędzi. Nie chciała już marudzić, że musi iść do domu, bo mama idzie na dyżur i musi się zająć siostrą.
Chłopak w odpowiedzi  cały czas mówił, że muszą znaleźć Franka. Dziewczyna, kiedy usłyszała to po raz trzeci, przewróciła oczami, ale podążała za kolega jak cień.
Kiedy tylko ujrzał kolegę od razu do niego pobiegł. Fran już nie miała siły w nogach, więc doszła do chłopaków chwilkę później.
- Kurwa Dave. Ja ci kiedyś coś zrobię!- krzyknęła zwracając na siebie uwagę kilku uczniów, którzy jednak po chwil  zajęli się własnymi sprawami.
- Spokojnie ,spokojnie.- powiedział wyciągając dwie ręce do przodu, chcąc uspokoić tym dziewczynę. Na próżno. Trochę się uspokoiła, jednak w środku ciągle była wulkanem, który był tylko uśpiony.- No to chciałem z wami ustalić jedną rzecz. Alexander zaprosił mnie na imprezę i mogę przyjść ze znajomymi...
- Nie.- powiedziała Frances.
- Ale nie skończyłem!- powiedział chłopak nie zadowolony z takiej odpowiedzi.
- Nie i koniec. Po pierwsze muszę się opiekować Amy, a po drugie Alexander.
- Co z nim?- zapytał zdezorientowany Frank.- Tak swoją drogą, kto to jest?
- Mój znajomy z wcześniejszej szkoły. A Fran ,nie wiem dlaczego, go nie lubi. To jest spoko koleś.
- Tak jasne.- powiedziała z pogardą.- Tylko, że on nie próbował cię przelecieć jak jakąś dziwkę!- powiedziała już o dwa tony wyżej, jednak jeszcze nie krzycząc. Przypomniała sobie jak to było.

  Gadała sobie chwilę z Alexem tak po przyjacielsku. Napili się trochę, ale nie jakoś dużo. Przy najmniej ona. Chłopak ubzdurał sobie, ze Fran wysyła jakieś "sygnały", co oczywiście mijało się z prawdą, bo chciała tylko sobie z nim pogadać i dobrze się bawić. Zaczął się do niej przystawiać. Powoli przysuwał się i delikatnie głaskał ją po policzku. Ona odsunęła jego rękę od swojej twarzy, jednak on uznał to za zaproszenie i zaczął wodzić ręką po jej brzuchu, pnąc się coraz wyżej. Coraz nachalniej wodził rękami po jej tułowiu, a ona próbowała się wydostać. Kiedy zauważyła moment, w którym chłopak stał się trochę mniej pewny siebie, od razu uciekła od niego. Biegła w stronę Dave. Alexander oczywiście podążał za nią, ale kiedy ta znalazła się w ramionach swojego kolegi, od razu się zatrzymał. W oczach widać było złość. 

  Poczuła, że w oczach stają jej łzy. Frank to zauważył, kładąc jej rękę na ramieniu. Dziewczyna jednak wyrwała się chłopakowi. Był zszokowany jej zachowaniem. Nie tego się spodziewał.
Dał jednak jej spokój, ale stał niedaleko w pogotowiu, gdyby potrzebowała jakiejkolwiek pomocy. Frances przetarła wierzchem dłoni oczy, tak aby żadna kropla nie wydostała się spod powieki.
- Jak chcesz. Chciałem was wziąć  ze sobą ,bo chce się dobrze bawić. A nie dla jakiegoś tam Alexa. - powiedział Briggs, a po chwili dodał wskazując na Newman. - A dla twojej wiadomości, długo nie mogłem mu wybaczyć tego co ci zrobił. Ale po rozmowie i kilku siniakach, wybaczyłem mu. Bo wiesz co? Tacy są ludzie. Nie są idealni. I jeżeli coś źle zrobią to tylko ci honorowi potrafią się do tego przyznać i przeprosić.
  Dziewczyna miała teraz mętlik w głowie. Czy coś jej sugerował, czy po prostu tłumaczył jaki ma do tego stosunek i, że powinna porozmawiać z chłopakiem, który ją tak skrzywdził?
W głębi duszy znała odpowiedź na to pytanie, a czas ją gonił, więc po prostu przytaknęła.
- Dobra idę, ale tylko jeśli Franio idzie z nami.- powiedziała uśmiechając się. Dave tego nie rozumiał jak w ciągu sekundy może się jej humor zmienić? To nie jest najnormalniejsze zachowanie, ale wiedział, że nie ma na to wpływu. Zauważył, że większość dziewczyn tak ma, że ona nie jest jedyna z tym swoim dziwactwem.
- Jasne- powiedział drapiąc się po głowie i lekko uśmiechając. Czuł  się trochę dziwnie. Ta dziewczyna... była jak wulkan. Co jakiś czas wybuchał, żeby później się uspokoić.
- Świetnie, czyli jutro o siódmej jestem po ciebie.- powiedział do Fran. Dziewczyna kiwnęła głową i szybko pożegnała się z każdym z chłopaków. Dało się jeszcze słyszeć krótkie "pa" i już jej nie było. Niczym struś pędziwiatr ze "Zwariowanych Melodii".
Chłopcy odeszli w stronę szafek dogadując wszystkie szczegóły.

Amy jak to młodsza siostra nie dawała spokoju. ale nie tak jak zwykle. Teraz to po prostu Fran miała ochotę ją rozwalić o ścianę. Na prawdę nie rozumiała co się dzieje z jej małą siostrzyczką. Ciągle tylko biegała, śmiała się, wywracała wszystko, rozrzucała, śpiewała...
Nie był w stanie tego ogarnąć. W pewnym momencie już nie wytrzymała i dała się ponieść emocjom. Krzyknęła, a raczej warknęła i usiadła zdenerwowana na kanapie, krzyżując ręce na piersiach. A dziewczynka ciągle robiła swoje, nie zwracając uwagę na zdenerwowaną siostrę.
Fran wzięła do ręki gwizdek, który nie wiadomo czemu leżał na kanapie pod jej plecami i napełniając płuca najbardziej jak się dało, wypuściła powietrze. Cały pokój ogarnęła wielka cisza. Nawet mała Newman przystanęła, patrząc wielkimi oczami na siostrę. Ciągle w uszach odbijał się, wydobyty przed chwilą dźwięk gwizdka.
- No- powiedziała Frances.- I tak ma być, Amy. Teraz już przesadziłaś.
- Ale..- zaczęła mała.
- Nie ma ale. Dzisiaj nie mam ochoty słyszeć twojego darcia się. Nie mam już siły.
Małej zaszkliły się oczy. Właśnie miała złapać różowego kosmitę, a Fran nie dała jej takiej możliwości. Była już tak blisko, już łapała do za koszulkę... I ten dźwięk głupiego gwizdka.
- Gdybyś nie zagwizdała byłoby po wszystkim!- powiedziała tupiąc nogą.
Starsza siostra popatrzyła tępym wzrokiem na Amy, nie rozumiejąc o co jej chodzi.
- Mogłam złapać, tego kosmitę ,a ty...ty.. Wszystko zepsułaś.- powiedziała odwracając się plecami.
Fran uśmiechnęła się do siebie i podeszła do małej czochrając jej włosy.
- Następnym razem ci się uda, a teraz chodź. Wybierzesz sobie coś na kolację.
I mała zapomniała już dlaczego się gniewała na starszą siostrę. Zrobiła jej najpyszniejsze naleśniki z marshmallow... Jak tutaj jej nie kochać?

29.11.2007Las Vegas

  Przechodząc obok lustra, nie mogła przejść obojętnie. Poprawiła włosy i przyglądnęła się sobie. Lekko pofalowane włosy ciemny blond, opadają jej na ramiona. Delikatne piegi zdobiły jej nos, ale widać je było najbardziej, gdy słońce dawało o sobie znać. Jej oczy wydawały się z początku brązowe, jednak kiedy przyjrzeć się dokładniej można zobaczyć, że też jest w nich nuta zielonego, co nadaje im odrobinę głębi. Trudno ujrzeć to w oczach bardzo brązowych.
  Uśmiechnęła się do siebie myśląc, że przynajmniej w lustrze jest ładna. Nie lubiła tej części siebie, która tak uważała, bo było to dla niej trochę egoistyczne i szybko zmieniała zdanie. To wrażenie, kiedy tylko widziała się gdzieś w witrynie sklepowej czy na zdjęciu od razu mijało. Co widziała w lustrze nagle okazywało się kłamstwem  Niektórzy mówili, że przesadza. Może tak było, ale nic nie zmieni jej zdania, co do tej jednej rzeczy była pewna.
  Przejechała jeszcze tylko delikatnie rzęsy tuszem, ale nie przesadzała, żeby nie wyjść na pustą dziunię. Usłyszała delikatne pukanie w drzwi.
 Dave. Tylko on tak robił. Każdy normalny człowiek dzwonił dzwonkiem do drzwi, ale nie on. "TRADYCJONALISTA"- pomyślała uśmiechając się pod nosem. Szybkim ruchem otworzyła drzwi.
- Cześć.- powiedziała patrząc na przyjaciela. Chyba wreszcie mogła tak powiedzieć. Nie ma co się rozdrabniać. Był osobą na której mogła polegać,ale dlaczego akurat teraz to do niej dotarło?
- Siema. - powiedział szczerząc się .- Wyglądasz niesamowicie.
Dziewczyna tylko wykrzywiła twarz w grymasie typu "nie żartuj sobie ze mnie." Miała na sobie czarne jeansy i koszulkę na ramiączkach, również czarną, która lekko prześwitywała. Nic nadzwyczajnego. Do tego na nadgarstek założyła duża bransoletę z ćwiekami. Nie, to nie był pieszczoch.
- Chodźmy już.- powiedziała Frances, chwytając chłopaka za rękaw i prowadząc do jego starego rzęcha.- Mam tylko nadzieję, że się nie rozleci.
- Ej, ej ,ej- oburzył się chłopak.- Odpukaj to i przeproś moją, Caroline.
Chłopak kochał swój samochód, tak że nadał mu aż imię. Był zakochany. W starym citroenie.
- Przepraszam cię Caroline.- powiedziała śmiejąc się i głaszcząc ją po masce. Chłopak sam się zaśmiał na ten widok.  Szybko wsiedli do auta i pojechali po ostatniego członka ich paczki.

-Gotowy?- zapytał samego siebie w lustrze. Był gotowy na wyjście, na swoją pierwszą licealną imprezę. Na jego twarzy ciągle rozciągał się wielki uśmiech, który próbował powstrzymywać. Jednak był tak bardzo podekscytowany, że po dziesięciu próbach, już poddał się emocjom.
Dave wczoraj po korkach pomógł mu w znalezieniu jakiś odpowiednich ciuchów, bo przecież nie mógł iść tak jak ubiera się na co dzień.
  Czarny podkoszulek z The Ramones i do tego czarne jeansy, o których istnieniu nawet nie wiedział. Założył jeszcze łańcuch i wyglądał jak rasowy rockman... No nie licząc swojej twarzy nerda. Przeczesał ręką swoje brązowe włosy i cicho westchnął.
Ciągle zastanawiał się jak to będzie. Jednak jego optymistyczna część podpowiadała mu, żeby się nie przejmował. "Co ma być to będzie, prawda?"- zapytał się sam w myślach. Ubrał jeszcze swoje okulary i potrzepał głową, aby jego niesforne loki ułożyły się bardziej niedbałe. Ponoć wyglądało to dobrze. No cóż, lepiej niż zwykle.

2 komentarze:

  1. Dobra na początek muszę ci się do czegoś przyznać , jeszcze przed czytaniem. Myślę że powinnaś to wiedzieć.
    Przedtem nie znałam Biblical i nie wiedziałam o jakiej piosence mówisz. XD
    A teraz (właściwie to już ostatnio xD) słucham tego i takie OLŚNIENIE ! Przecież ja to znam ! Bodajże z jakiejś reklamy czy coś xD I ta piosenka jest zajebista ! :D No a teraz opowiadanie :3 <3 nareszcie :)
    Rozumiem Fran ja pewnie nie chciałabym widzieć tego gościa na oczy! Chociaż z drugiej strony nic więcej o nim nie wiemy .. Ale to i tak dupek o xD Takie jest moje zdanie :3 No cóż Dave... Faceci. Dadzą sobie po mordzie i spokój. To jest fajne, co nie zmienia faktu że Alex to dupek.
    Haha Franio na imprezie xD Zachowanie Alex takie typowe.. xD Coś mi to przypomina xD
    Ah te dzieci... Czasem to chciałabym mieć takie problemy jak one heh ;p
    Jaaacieee Franio!!! Przez Ciebie zaczynam świrować ! XD mój Boże ciekawe czy tak było naprawdę kiedyś :D Cholera czy ty też chciałabyś się przenieść w czasie (i najlepiej miejscu) i poznać Sidorisa za czasów szkoły średniej? Bo ja zajebiście tak :D Rozwala mnie w tym opowiadaniu.. :) Jest słodkii :) A to wszystko dzięki tobie :D Super piszesz, szaleje za tym opowiadaniem! xD Denerwuje mnie tylko to, że są krótkie rozdziały :c No i zainspirowałaś ;) Chyba zabieram się za pisanie...
    Dużo weny i prooooszę dodaj następny szybko! Coś czuję że na tej imprezie będzie się działo! :) Pozdrawiam :) Twoja Dupa Wołowa ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Eh!
    Jestem wkurwiona!
    Blogger mnie nie lubi. Wczoraj wysyłałam chyba z sześć razy komentarz i DUPA nie dało się opublikować, więc jeśli teraz się nie wyśle to chyba się zabiję i stracisz czytelniczkę (żart, nawet po śmierci będę czytać twojego bloga, jako zombie :D )
    Dobra, dość żalenia się jak bardzo mnie nikt nie lubi XD
    Rozdział po prostu cud! :D
    Hehheheh rozjebał mnie tekst "No nie licząc swojej twarzy nerda."
    Hehehehe Nerd
    Biedna Frances, nie wiem jak Dave może ją w ogóle o to prosić, żeby szła z nim na imprezę, gdzie będzie facet, który niegdyś chciał ją przelecieć...jaki mózg -,-
    Tia, fajnie by było jakby oni szli na tą imprezę, ten cały Alex znów by się do niej przystawiał i wtedy wkroczyłby Franio ze swoim ryjem nerda, na jednorożcu i by ją uratował.
    Tak, bardzo mi się ten pomysł podoba :D
    Chciałabym znać Franka za czasów liceum, wiesz...taki...NERD hehhe
    rozjebowuje mnie to słowo XD
    Jejuuu no, ciekawa jestem Franka na imprezie :P
    Takie densy i w ogóle xd
    Ok, dobra, spadam bo jeszcze muszę iść do Beautiful :D
    Pozdrawiam baaardzoo :DD
    I proszę, nie złość się, gniewaj się na bloggera! :P
    Ps. Nigdy nie schodź ze schodów przed twoją dwumetrową koleżanką, bo zżuci cię ze schodów i polecisz na ryj ;)

    OdpowiedzUsuń