Hej!
No to mamy pierwszy rozdział, pierwszego sezonu, nowego opowiadania. Zastanawia Was pewnie, albo i nie, dlaczego sezon. A chodzi o to, że będzie podzielone zamiast na części na sezony. Każdy będzie opowiadał o czym innym... Ale to zresztą zobaczycie ;)
No jeżeli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzach. Mam nadzieję, że wam się spodoba o co tutaj stworzyłam i cała historia.
A! i zapraszam do zobaczenia zakładki "Bohaterowie" ^^
Wiki
P.S. Jeżeli czytasz to zostaw komentarz, bo to bardzo mobilizuje ;)
P.s. 2. Napiszcie czy długosć rozdziału Wam odpowiada ^^
No jeżeli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzach. Mam nadzieję, że wam się spodoba o co tutaj stworzyłam i cała historia.
A! i zapraszam do zobaczenia zakładki "Bohaterowie" ^^
Wiki
P.S. Jeżeli czytasz to zostaw komentarz, bo to bardzo mobilizuje ;)
P.s. 2. Napiszcie czy długosć rozdziału Wam odpowiada ^^
Trwaj tylko w słońcu, bo nic pięknego nie rośnie w ciemności.
~Friedrich von Schiller~
14.10.2007Las Vegas
Poczuł delikatne stukanie w lewe ramię. Odwrócił się energicznie, obawiając się chłopaków z paczki Harry'ego. Jednak pozytywnie się rozczarował. Za nim stał uśmiechnięty kolega z zajęć chemii podstawowej, Dave.
- Cześć!- przywitał go czarnoskóry kolega.
- Hej.- powiedział niepewnie Frank.
- Jakim cudem dostałeś A?- zapytał z wyraźnym podziwem dla kolegi.- Ten test, był bardzo trudny.
- No wiesz, wystarczy się chwilę pouczyć.- odpowiedział skromnie Frank.- Akurat chemia jest dla mnie całkiem przyjemna. Lubię ją. Może nie tak jak angielski, ale jest fajna.
- Fajna...- Dave zastanowił się nad sensem tych słów. Fajna to może być piłka nożna, albo gra na perkusji, a nie jakaś tam chemia. Jak ktoś lubi się uczyć. Myśląc o tym wpadł na genialny pomysł. Jego usta wykrzywiły się w wielkim uśmiechu.- Frank, a gdybyś tak pomógł mi z chemią? Od dłuższego czasu szukam kogoś takiego. Mógłbym ci nawet zapłacić. Bardzo mi zależy, bo jak znowu dostanę F to nie mam co wracać do domu.
- Czy ja wiem...- zaczął chłopak niepewnie. Nie uważał się za odpowiednią osobę. Nie czuł żadnego nauczycielskiego drygu.
- No proszę cię.- kajał się przed kolegą. Na prawdę mu zależało, bo nie rozumiał chemii ani odrobinę. Była dla niego czarną magią, czymś, czego bez pomocy kogoś mądrego, nie byłby w stanie zrozumieć.
- Zgoda, ale nie wezmę pieniędzy. Robię to tylko i wyłącznie dla ciebie.- Frank nie potrafił brać od znajomych pieniędzy za coś takiego jak nauka. Po prostu nie było to w jego naturze. Wszystko robił z dobroci serca. Może i nie znał Dave'a tak dobrze, zresztą nie miał nikogo takiego, ale mimo wszystko nie był w stanie. Chłopak był zawsze dla niego miły. Starał się jak mógł. Nikt nie lubił tego kujonka, który w rzeczywistości po prostu miał za dużo czasu dla siebie.
- Jasne jasne..- zaczął Dave, wiedząc, że i tak chłopak prędzej czy później będzie czegoś od niego chciał. I nawet chyba wiedział, czego. Ale o tym porozmawiają później już na osobności nie w szkole przy tych wszystkich ludziach. - To spotkajmy się po lekcjach. Będę czekał na ciebie przed szkołą.
- Dobra, ale po drodze musimy zadzwonić do mojej mamy, że mnie nie będzie na obiedzie.
- Uważasz, ze jestem taki głupi, że będziesz ze mną siedział tak długo?- zapytał Dave z uśmiechem na twarzy.
- Dave, czy ty wiesz ile jest materiału? A poza tym kończymy lekcje o 15.- powiedział Frank. Chłopcy pożegnali się ze sobą i każdy poszedł w inną stronę.
Jak można się spodziewać Dave Briggs poszedł do stołówki, żeby zjeść lunch w obecności swojej koleżanki,Frances. Oboje spędzali tak każdy dzień od kiedy się spotkali pierwszy raz na szkolnym korytarzu.
To było rok temu. Pierwsza klasa liceum.
Frances rozmawiała z nową koleżanką z klasy i zaczęła mocować się z szafką. Zawsze miała z nią problem. Mimo,że znała hasło na pamięć to i tak zawsze coś się działo i kłódka nie działała. Tym razem nie było inaczej. Po pięciu minutach mocowania się z nią wkurzyła się. Koleżanka zaczęła się śmiać z Frances ,ale ona się tym jakoś bardzo nie przejmowała. Nagle poczuła delikatne klepanie w prawe ramię. Odwróciła się od razu w tamtą stronę. Przed sobą ujrzała wysokiego chłopaka o ciemnej skórze, z bardzo przyjemnym uśmiechem na twarzy i ciemnymi ,brązowymi oczami.
- Eee... Co robisz z moją szafką?- zapytał z uśmiechem na twarzy, którego nie był w stanie powstrzymać. Dziewczyna popatrzyła raz na niego ,raz na szafkę i znów na chłopaka.
- Ale to moja szafka.- powiedziała już nie taka pewna.
- Udowodnię ci , że tak nie jest.- powiedział, chwycił za kłódkę i wpisał kod.
Kłódka zachrzęstała i drzwi szafki się otworzyły. Frances zrobiła wielkie oczy.
- To w takim razie gdzie jest moja?- zapytała drapiąc się po głowie i uśmiechając, żeby jakoś wyjść z tej niezręcznej sytuacji.
- Szczerze to się nie dziwię- zaczął Dave.- Wszystkie są takie same.
- No racja- powiedziała.- Tak w ogóle to jestem Frances, ale mów mi Fran.
- Hej. Ja jestem Dave Briggs.Miło poznać.
- Mi też- uśmiechnęła się.- Może następnym razem nie zgwałcę twojej szafki.- cicho się oboje zaśmiali. Metr dalej stała Mandy szukając właściwej szafki, należacej do Frances.
- Hej Fran!- krzyknęła.- To chyba tu!
Dziewczyna pożegnała się z nowym kolegą i poszła do koleżanki czekającej na nią. I tak własnie zaczęła się znajomość Dave'a i Frances.
- Hejka- powiedział chłopak machając do koleżanki. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego na powitanie i lekko kiwnęła ręką, skupiona na rozpakowywaniu kanapki.- Mam złą i dobrą wiadomość, która pierwsza?
- Zadziw mnie.- powiedziała Frances ,biorąc kęs drugiego śniadania.
- No to dzisiaj niestety nie będę mógł przyjść do ciebie, bo mam korki z chemii.- Ostatnie słowo powiedział bardzo zadowolony z siebie, wyciągając rękę, żeby koleżanka przybiła mu piątkę. Dziewczyna tylko zmierzyła wzrokiem jego dłoń, podnosząc do góry brwi.
Chłopak opuścił rękę i zrobił smutną minkę.
- Dlaczego jesteś nie w sosie?- zapytał Dave. Zmartwiła go smutna mina koleżanki.
- No...- zaczęła, ale nie pewna tego co chce powiedzieć. Postanowiła zrobić to co zwykle.- No to wszystko przez tą matmę! Dostałam znowu trójkę. Ja... ja już nie wiem co robić?
Powiedziała chowając głowę w dłoniach, jednocześnie powstrzymując się przed łzami, bo znów zrobiło jej się głupio, że nie mówi całej prawdy.
Chłopak oczywiście wyczuł, ze to nie w tym tkwi problem dziewczyny, ale jak zwykle starał się powstrzymać od komenarzy, chodź musiał się bardzo powstrzymywać.
- Kurde, ona zawsze tak.- powiedział. Złapał koleżankę za ramię i uśmiechnął się do niej.- Następnym razem uczysz się ze mną.
- Dobra.- powiedziała Frances i zdobyła się na uśmiech na twarzy. Kątem oka chłopak zauważył znajomą twarz przechodzącą obok ich stolika.
- O Frank!- powiedział do kolegi. Sidoris odwrócił się w jego stronę lekko speszony. Nikt wcześniej nie zwracał na niego uwagi, a teraz Dave go zaczepia. Znowu. - Przysiądź się.
Zaskoczony chłopak podziękował skinieniem głowy i przysiadł się. Dziewczyna nie była do końca pewna, czy to był dobry pomysł, ale jeśli Briggs ma się poczuć dzięki temu lepiej...
- A no tak, zapomniałbym.- zaczął.- Frank to Frances, Fran to Frank.
Oboje skinęli głową, a chłopak dodatkowo spuścił głowę, tak aby nie patrzeć na dziewczynę ponownie. Przeważnie nie miał z nimi dużo do czynienia, a ta cała sytuacja wydała mu się dosyć dziwna. Dziewczyna zauważyła to i w duchu się zaśmiała, ale próbowała się powstrzymać. Jednak było to od niej silniejsze. Cicho się zaśmiała.
- Co cię tak śmieszy?- zapytał zdziwiony Dave.
- Bo Frank Fran... I w ogóle Franek! Dlaczego jesteś taki nieśmiały?- zapytałam.
- E... No...no...- zaczął się jąkać. Dziewczyna chciała, żeby czuł się bardziej swobodnie w ich towarzystwie.
- Ja nie gryzę.- zaśmiałam się. Pokazałam na Briggsa.- Nie wiem jak on ,ale mnie sie nie ma co obawiać.
- Ej! No wiesz!- powiedział Dave i odwrócił się do Franka.- Ona jest pojebana, więc trzymaj się mnie a przeżyjesz.
Frances kopnęła kolegę pod stołem.
- To, że jestem w połowie francuską nie znaczy, że jestem gorsza.- powiedziała.
- Te kobiety...- powiedział cicho do kolegi. No niestety to był jeden z tych szeptów, które się słyszy. Fran przewróciła oczami i uderzyła kolegę w bok.
- Nie słuchaj go to dureń, który myśli, ze wie coś o dziewczynach.- zaczęła. Przyłożyła dłoń po prawej stronie ust i już ciszej dodała.- Ale to nie prawda.
Oboje się zaśmiali, a Dave się "obraził" i wyszedł ze stołówki. Po drodze powiedział coś o Brutusie.
- Wyglądacie jakby coś was łączyło- powiedział Sidoris. Czuł się już odrobinę swobodniej, ale ciągle peszyła go obecność dziewczyny. Ale musiał jakoś to "przeboleć". Dziewczyna się delikatnie uśmiechnęła.
- Nie wyobrażam sobie nas razem. Jesteśmy jedynie kumplami. Nawet jeśli ten debil liczy na coś więcej to... Nie ma szans.- zaśmiała się wyobrażając sobie taką sytuację. - Słyszałam, że dzisiaj mu będziesz pomagał.
- Tak.- odpowiedział. - Nie wiem czego oczekiwać, bo chodzimy niby razem na lekcje, ale nie zdążyłem go poznać... Chodź z tego co słyszałem to nie idzie mu za dobrze.
- Taaaak... On nie przepada za uczeniem się.
- To będzie ciężki orzech do zgryzienia.- powiedział Sidoris, na co Frances się zaśmiała.
Po chwili słychać było pierwszy dzwonek, więc musieli się rozdzielić.
Przepraszam, za błędy, ale usunął mi się już poprawiony tekst i mam dość poprawiania.. Przepraszam ;(
Poczuł delikatne stukanie w lewe ramię. Odwrócił się energicznie, obawiając się chłopaków z paczki Harry'ego. Jednak pozytywnie się rozczarował. Za nim stał uśmiechnięty kolega z zajęć chemii podstawowej, Dave.
- Cześć!- przywitał go czarnoskóry kolega.
- Hej.- powiedział niepewnie Frank.
- Jakim cudem dostałeś A?- zapytał z wyraźnym podziwem dla kolegi.- Ten test, był bardzo trudny.
- No wiesz, wystarczy się chwilę pouczyć.- odpowiedział skromnie Frank.- Akurat chemia jest dla mnie całkiem przyjemna. Lubię ją. Może nie tak jak angielski, ale jest fajna.
- Fajna...- Dave zastanowił się nad sensem tych słów. Fajna to może być piłka nożna, albo gra na perkusji, a nie jakaś tam chemia. Jak ktoś lubi się uczyć. Myśląc o tym wpadł na genialny pomysł. Jego usta wykrzywiły się w wielkim uśmiechu.- Frank, a gdybyś tak pomógł mi z chemią? Od dłuższego czasu szukam kogoś takiego. Mógłbym ci nawet zapłacić. Bardzo mi zależy, bo jak znowu dostanę F to nie mam co wracać do domu.
- Czy ja wiem...- zaczął chłopak niepewnie. Nie uważał się za odpowiednią osobę. Nie czuł żadnego nauczycielskiego drygu.
- No proszę cię.- kajał się przed kolegą. Na prawdę mu zależało, bo nie rozumiał chemii ani odrobinę. Była dla niego czarną magią, czymś, czego bez pomocy kogoś mądrego, nie byłby w stanie zrozumieć.
- Zgoda, ale nie wezmę pieniędzy. Robię to tylko i wyłącznie dla ciebie.- Frank nie potrafił brać od znajomych pieniędzy za coś takiego jak nauka. Po prostu nie było to w jego naturze. Wszystko robił z dobroci serca. Może i nie znał Dave'a tak dobrze, zresztą nie miał nikogo takiego, ale mimo wszystko nie był w stanie. Chłopak był zawsze dla niego miły. Starał się jak mógł. Nikt nie lubił tego kujonka, który w rzeczywistości po prostu miał za dużo czasu dla siebie.
- Jasne jasne..- zaczął Dave, wiedząc, że i tak chłopak prędzej czy później będzie czegoś od niego chciał. I nawet chyba wiedział, czego. Ale o tym porozmawiają później już na osobności nie w szkole przy tych wszystkich ludziach. - To spotkajmy się po lekcjach. Będę czekał na ciebie przed szkołą.
- Dobra, ale po drodze musimy zadzwonić do mojej mamy, że mnie nie będzie na obiedzie.
- Uważasz, ze jestem taki głupi, że będziesz ze mną siedział tak długo?- zapytał Dave z uśmiechem na twarzy.
- Dave, czy ty wiesz ile jest materiału? A poza tym kończymy lekcje o 15.- powiedział Frank. Chłopcy pożegnali się ze sobą i każdy poszedł w inną stronę.
Jak można się spodziewać Dave Briggs poszedł do stołówki, żeby zjeść lunch w obecności swojej koleżanki,Frances. Oboje spędzali tak każdy dzień od kiedy się spotkali pierwszy raz na szkolnym korytarzu.
To było rok temu. Pierwsza klasa liceum.
Frances rozmawiała z nową koleżanką z klasy i zaczęła mocować się z szafką. Zawsze miała z nią problem. Mimo,że znała hasło na pamięć to i tak zawsze coś się działo i kłódka nie działała. Tym razem nie było inaczej. Po pięciu minutach mocowania się z nią wkurzyła się. Koleżanka zaczęła się śmiać z Frances ,ale ona się tym jakoś bardzo nie przejmowała. Nagle poczuła delikatne klepanie w prawe ramię. Odwróciła się od razu w tamtą stronę. Przed sobą ujrzała wysokiego chłopaka o ciemnej skórze, z bardzo przyjemnym uśmiechem na twarzy i ciemnymi ,brązowymi oczami.
- Eee... Co robisz z moją szafką?- zapytał z uśmiechem na twarzy, którego nie był w stanie powstrzymać. Dziewczyna popatrzyła raz na niego ,raz na szafkę i znów na chłopaka.
- Ale to moja szafka.- powiedziała już nie taka pewna.
- Udowodnię ci , że tak nie jest.- powiedział, chwycił za kłódkę i wpisał kod.
Kłódka zachrzęstała i drzwi szafki się otworzyły. Frances zrobiła wielkie oczy.
- To w takim razie gdzie jest moja?- zapytała drapiąc się po głowie i uśmiechając, żeby jakoś wyjść z tej niezręcznej sytuacji.
- Szczerze to się nie dziwię- zaczął Dave.- Wszystkie są takie same.
- No racja- powiedziała.- Tak w ogóle to jestem Frances, ale mów mi Fran.
- Hej. Ja jestem Dave Briggs.Miło poznać.
- Mi też- uśmiechnęła się.- Może następnym razem nie zgwałcę twojej szafki.- cicho się oboje zaśmiali. Metr dalej stała Mandy szukając właściwej szafki, należacej do Frances.
- Hej Fran!- krzyknęła.- To chyba tu!
Dziewczyna pożegnała się z nowym kolegą i poszła do koleżanki czekającej na nią. I tak własnie zaczęła się znajomość Dave'a i Frances.
- Hejka- powiedział chłopak machając do koleżanki. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego na powitanie i lekko kiwnęła ręką, skupiona na rozpakowywaniu kanapki.- Mam złą i dobrą wiadomość, która pierwsza?
- Zadziw mnie.- powiedziała Frances ,biorąc kęs drugiego śniadania.
- No to dzisiaj niestety nie będę mógł przyjść do ciebie, bo mam korki z chemii.- Ostatnie słowo powiedział bardzo zadowolony z siebie, wyciągając rękę, żeby koleżanka przybiła mu piątkę. Dziewczyna tylko zmierzyła wzrokiem jego dłoń, podnosząc do góry brwi.
Chłopak opuścił rękę i zrobił smutną minkę.
- Dlaczego jesteś nie w sosie?- zapytał Dave. Zmartwiła go smutna mina koleżanki.
- No...- zaczęła, ale nie pewna tego co chce powiedzieć. Postanowiła zrobić to co zwykle.- No to wszystko przez tą matmę! Dostałam znowu trójkę. Ja... ja już nie wiem co robić?
Powiedziała chowając głowę w dłoniach, jednocześnie powstrzymując się przed łzami, bo znów zrobiło jej się głupio, że nie mówi całej prawdy.
Chłopak oczywiście wyczuł, ze to nie w tym tkwi problem dziewczyny, ale jak zwykle starał się powstrzymać od komenarzy, chodź musiał się bardzo powstrzymywać.
- Kurde, ona zawsze tak.- powiedział. Złapał koleżankę za ramię i uśmiechnął się do niej.- Następnym razem uczysz się ze mną.
- Dobra.- powiedziała Frances i zdobyła się na uśmiech na twarzy. Kątem oka chłopak zauważył znajomą twarz przechodzącą obok ich stolika.
- O Frank!- powiedział do kolegi. Sidoris odwrócił się w jego stronę lekko speszony. Nikt wcześniej nie zwracał na niego uwagi, a teraz Dave go zaczepia. Znowu. - Przysiądź się.
Zaskoczony chłopak podziękował skinieniem głowy i przysiadł się. Dziewczyna nie była do końca pewna, czy to był dobry pomysł, ale jeśli Briggs ma się poczuć dzięki temu lepiej...
- A no tak, zapomniałbym.- zaczął.- Frank to Frances, Fran to Frank.
Oboje skinęli głową, a chłopak dodatkowo spuścił głowę, tak aby nie patrzeć na dziewczynę ponownie. Przeważnie nie miał z nimi dużo do czynienia, a ta cała sytuacja wydała mu się dosyć dziwna. Dziewczyna zauważyła to i w duchu się zaśmiała, ale próbowała się powstrzymać. Jednak było to od niej silniejsze. Cicho się zaśmiała.
- Co cię tak śmieszy?- zapytał zdziwiony Dave.
- Bo Frank Fran... I w ogóle Franek! Dlaczego jesteś taki nieśmiały?- zapytałam.
- E... No...no...- zaczął się jąkać. Dziewczyna chciała, żeby czuł się bardziej swobodnie w ich towarzystwie.
- Ja nie gryzę.- zaśmiałam się. Pokazałam na Briggsa.- Nie wiem jak on ,ale mnie sie nie ma co obawiać.
- Ej! No wiesz!- powiedział Dave i odwrócił się do Franka.- Ona jest pojebana, więc trzymaj się mnie a przeżyjesz.
Frances kopnęła kolegę pod stołem.
- To, że jestem w połowie francuską nie znaczy, że jestem gorsza.- powiedziała.
- Te kobiety...- powiedział cicho do kolegi. No niestety to był jeden z tych szeptów, które się słyszy. Fran przewróciła oczami i uderzyła kolegę w bok.
- Nie słuchaj go to dureń, który myśli, ze wie coś o dziewczynach.- zaczęła. Przyłożyła dłoń po prawej stronie ust i już ciszej dodała.- Ale to nie prawda.
Oboje się zaśmiali, a Dave się "obraził" i wyszedł ze stołówki. Po drodze powiedział coś o Brutusie.
- Wyglądacie jakby coś was łączyło- powiedział Sidoris. Czuł się już odrobinę swobodniej, ale ciągle peszyła go obecność dziewczyny. Ale musiał jakoś to "przeboleć". Dziewczyna się delikatnie uśmiechnęła.
- Nie wyobrażam sobie nas razem. Jesteśmy jedynie kumplami. Nawet jeśli ten debil liczy na coś więcej to... Nie ma szans.- zaśmiała się wyobrażając sobie taką sytuację. - Słyszałam, że dzisiaj mu będziesz pomagał.
- Tak.- odpowiedział. - Nie wiem czego oczekiwać, bo chodzimy niby razem na lekcje, ale nie zdążyłem go poznać... Chodź z tego co słyszałem to nie idzie mu za dobrze.
- Taaaak... On nie przepada za uczeniem się.
- To będzie ciężki orzech do zgryzienia.- powiedział Sidoris, na co Frances się zaśmiała.
Po chwili słychać było pierwszy dzwonek, więc musieli się rozdzielić.
Przepraszam, za błędy, ale usunął mi się już poprawiony tekst i mam dość poprawiania.. Przepraszam ;(
Awww cwaniaczku dodałaś wcześniej <3 Bóg zapłać :D Zaraz się zabieram za czytanko :) O ale najpierw Ten tonne skeleton ! Boska nuta!!!
OdpowiedzUsuńCo tu mamy na wstępie jakieś skomplikowane instrukcje.. xD No zapowiada się interesująco :D
Ten kujonek to Frank. Tak żem czuł. I zaczynam się zastanawiać, na ile zainspirowało cię to zdjęcie Frania z gitarą w ręku w okularach i krótszych włosach haha :D Faktycznie kujonopodobny.
Ojej Franuś taki nieśmiały... Haha to poniekąd śmieszne ale mega urocze :) Ale słodkie to <3 No tak to musiało się tak skończyć, że w końcu poznają się przez wspólnego znajomego. Super 1szy rozdział, podobało mi się, wszystko elegancko opisane :) I jesli chodzi o długość rozdziału to ja oczywiście byłabym za tym, żeby były one jak najdłuższe ale powiem z doświadczenia, że pisz takie na ile ci weny wystarczy :) No i jasne, że staraj się długie długie xD
No to tyle, ciężko mi będzie czekać na następny ale taka kolej rzeczy :) Franuś taki słodki ja nie mogę xDD Chyba mi serce wyskoczy jak do akcji wkroczy Myles <3
Pozdrawiam i weny :*
A no i: pierwszaaaaaaaaaaaaaaaaaa!!!! XD
OdpowiedzUsuńNie ciesz się Beautiful! XD Następnym razem ja będę pierwsza XD
OdpowiedzUsuńNa początku zabiję cię moja drogi Viki.
Powoli, boleśnie
Dlaczego mnie nie poinformowałaś, żmijo ?!
Jeśli to się jeszcze raz powtórzy to z nami koniec!
XD
A co do rozdziału to
ja cież pierdole tuż to było zajebiste! :D
No i Franuuuuś! :D
I Daveuuuuś :D
Ta Frances jest fajna...na razie...chyba, że zbliży się do Franka....wtedy już nie będzie fajna...Będzie głupia...Jak moja baba z chemii...
Musiałaś tu pisac o chemii
Nienawidzę Xd
Ale ciebie kocham za ten rozdział i czekam koniecznie na kolejny :D
I masz mnie informować bo jak nie to...to...to nie wiem co ci zrobię, ale to będzie okrutne mwahahahhahahahhahahahahahahahahh
Dobra, luzior
Weeeeeeny i Pozdrawiam x666
Na razie zostaję, żeby przesłuchać Ten tonne skeleton :D
Świetna :3
Dobra nie zabije, nie mniej jednak dlaczego znów sobie przerwałaś? No już nie moglas dopisać??
OdpowiedzUsuńW ogóle to świetnie ci wychodzi pisanie w 3osobie :D
Franek nieśmiałe dziecko i z chemii dostaje 6?
O mój kochany boże coś mnie z nim łaczy :D
to ta inteligencja nas łaczy
dobra żartowałam
ja inteligentna
koń by się uśmiał
A gdzie jest moj ulubiony ilbrzym o złotym serduszku?
Mianowicie najlepszy basista na świecie?
i tu następuje milion ochów i achów
Todd?
Czekam na dalej :*
Bardzo czekam!