wtorek, 5 stycznia 2016

S.2 odc.5

Hej!
Przepraszam za tak długą przerwę, ale... No tak wyszło xD Uwielbiam was dlatego nie mogłam sobie wybaczyć i w końcu napisałam to coś. Mam nadzieję, ze przyjmiecie kolejną część, krótką, ale obiecuję że w ferie coś naskrobie. Enjoy i SZCZĘŚLIWEGO NOWEGO ROKU <3
p.s.za 3 miechy będę pełnoletnia o.O
 
 
Ten, który walczy z potworami powinien zadbać,
 by sam nie stał się potworem.
Gdy długo spoglądamy w otchłań,
otchłań spogląda również w nas.
~F.Nietzsche~
 
Lyon, 15.04.2009
 
   Zatrzasnęła drzwi wchodząc do swojego pokoju, który dzieliła z małą Amy. Jej siostra siedziała właśnie na łóżku i bawiła się kilkoma lalkami. Dopiero co zaczęły rozmawiać o tym, w co się ubrać na imprezę organizowaną, przez Barbie, kiedy dziewczynka usłyszała trzask zamykanych drzwi. Popatrzyla przerażonym wzrokiem na siostrę. Frances mała na sobie potargane jeansy, białą koszulkę ubrudzoną czymś ciemnym i lekko potarganą koszulę, zarzuconą na ramiona. Ciężko oddychała, a Amy nie wiedziała o co chodzi. Szybko zeszła z łóżka i podbiegła do siostry, wtulając się w nią. Frances szybko i mocno odpowiedziała na gest, mocno przyciągając dziewczynkę, jakby ta miała zaraz zniknąć. Jęknęła cicho, czując przeszywający ból w żebrach i lekko rozluźniła uchwyt, dzięki czemu młodsza Newman mogła się wyplątać z niedźwiedziego uścisku siostry.


-Fran, co się stało?- zapytała patrząc na starszą siostrę wielkimi oczami. Newman uśmiechnęła się, po czym pozuła po raz kolejny przeszywający ból, którego nie była w stanie określić. W skali od 1 do 10 było to jakieś 7, więc dało się przeżyć.


- Amy..- zaczęłą zaciskając zęby.- Podaj mi moje cukierki.- powiedziała pokazując na małe kwadratowe pudełeczko w którym trzymała vicodin. Dziewczynka widząc jak siostra cierpi,pobiegła szybko do szafiki i posłusznie podała jej pudełko.Frances szybkim ruchem otworzyła je i wysypała zawartość pudełka, rozsypując prawie wszystko, przez drżące ręce, których nie mogła opanować.
Wzięła trzy tabletki i szybko połknęła. Poczuła po raz setny przeszywający ból, który z sekundy na sekundę, robił się coraz większy, aby po pięciu minutach odpuścić. W ciagu tego czasu Amy patrzyła na cierpienie siostry z przerażeniem w oczach. Frances leżała przed drzwiami i zwinęła się w kłębek cicho pojękując i łapiąc się rękami za głowę. Widząc, że cukierki się rozsypały, Amy pozbierała je i wsadziła do pudełka. Siostra wiele razy mówiła jej ,żeby nigdy nie jadła tych cukierków, ponieważ są niedobre i smakują jak kupa, więc dziewczynka nie próbwała ich. Mimo, że wiele razy miała na nie ochotę, bo przyciągały ją te kolory pastylek.
 
 Po jakimś czasie Frances rozuźniła się i powoli wstała podtrzymując się ściany. Stanie pionowo wydawało jej się bardzo trudne, ale po chwili znów przypomniała sobie jak się chodzi i wszystko wróciło do normy. No prawie wszystko.
-Dlaczego jesz te cukierki?- zapytała Amy. Frances popatrzyła w jej stronę, a w głowie miała tysiąc myśli na sekundę.- To nie są cukierki prawda?
Newman lekko kiwnęła głową. Zdawała sobie sprawę, ze jej siostra jest bardzo mądrą dziewczynką.
- W takim razie co to?- zapytała Amy siadając na łóźku i poprawiając swoją zieloną sukienkę, która jej sie źle ułożyła.
Frances nie wiedziała co ma powiedzieć. Kilka razy otworzyła buzię, ale z jej gardła nic sie nie wydostało. Przymknęła oczy i złapała się za skronie.
Jej nigdy nic nie chcieli powiedzieć. Zawsze zastanawiała się dlaczego, co zrobiła takiego,że nie można bylo jej zaufać? Doszła do wniosku, że Amy musi znać prawdę. Przynajmniej jej część. Na pewno nie zrozumie tego, bo ma tylko 6 lat, ale zawsze można spróbować.
Fran podrapała się po głowie i przysiadła obok siostry.
- Amy niezrozumiesz tego, ale i tak ci powiem o co chodzi.- dziewczynka popatrzyła na siostrę po czym przytuliła się do niej. Newman uśmiechnęła się, a po jej policzku popłynęła łza. Dawno nikt jej nie przytulał. Nie mogła sobie przypomnieć jakie to uczucie. Uwielbiała to ciepło, które dostawało się od drugiej osoby. To kiedy 36,6 stopni celcjusza nagle stawało się 73. Młodsza siostra siadła na kolanach starszej i popatrzyła na jej twarz.
- Lubię jak się uśmiechasz. – Fran nie mogła powstrzymać się od prychnięcia i jeszcze większego banana na twarzy.- Nawet jak jesteś brudna to wyglądasz ładniej.
 
W tym samym czasie Las Vegas...
 
Tłum zagrzewał jakby do walki. Jednak nie była to walka, w której którakolwiek ze stron ma szansę wygrać. Tutaj chodziło o harmonię. Wychodząc na "ring" dawali z siebie wszystko. Każda kropelka potu była przesączona emocjami kłębiącymi się w nich bardzo głęboko, pochłaniając ich świadomość w całości. Poszczególne elementy układanki musiały się do siebie wpasować, aby dać kumulację uwalniających się emocji, które były tak silne, że każdy widz, czuł je głęboko w kościach.
Ich publiczność była stosunkowo niewielka, jednak ich kariera nabierała rozpędu.
Mieli już na koncie jedną płytę, która dała im 108 miejsce w US Billboard 200, co było ogromnym osiągnięciem dla młodej kapeli. Teraz szykowali się do wejścia do studia, tym razem by nagrać EP.
Alex z szerokim uśmiechem patrzył na rozwijającą się karierę własnego zespołu. Mimo, ze jego członkowie wiele przeszli, każdy podchodził do tego poważnie. Przez przeciwności losu potrafili się zjednoczyć, tworząc niesamowity materiał. Doświadczenia każdego członka zespołu, przelane na papier oraz instrumenty potrafiły pomóc uporać się ze stratą. Było to dominujące uczucie w zespole. Nowe obowiązki wiążące się z powolnym wkraczaniem w  świat dorosłych, zaczynały przytłaczać niektórych z nich, ponieważ nie dawały im zaznać odrobiny szaleństwa, zmuszając od szybkiego dojrzenia, jak na przykład Dave, który musiał poradzić sobie z nową rolą. Ciężko było każdemu z chłopaków. Frank stracił miłość swojego życia, chodź ciągle próbował o niej zapomnieć, było to potwornie trudne. Alex stracił kilka tygodni temu swoją babcię, z którą był głęboko związany. Jej domowe ciasteczka, zawsze były dla niego swoistą oazą spokoju. Joey , też nie miał lekko. Jego rodzice rozwiedli się, a jego brat wyjechał na studia. Czuł się tak samotny jak nigdy. Mimo, że na ich koncerty przychodziło sporo ludzi, chłopaki i tak czuli pustkę, tkwiącą głęboko w ich sercach. Strata była czymś bolesnym, czymś z czym cała czwórka musiała sobie poradzić sama. Mówi się, że w grupie zawsze raźniej, ale żeby pomóc posprzątać bałagan innych, trzeba poradzić sobie z własnym.
 
Powrót do Lyon'u
 
  Frances przebrała się w pidżamę i opatuliła się szczelnie kocykiem. W pokoju było jej przeraźliwie zimno, powodując kostnienie palów u rąk. Czuła się świeżo i przygotowana na rozmowę z młodszą siostrą. Musiała się zastanowić dokładnie jak jej przekazać, że Frances jest uzależniona. Jak mogła zniszczyć wyobrażenie tej małej istotki, że jej starsza siostra spadła na samo dno? Jak miała jej wytłumaczyć to, że żyje w toksycznym związku, w którym nie ma miejsca na uczucia, a jedynym co ją trzyma przy Javierze są tanie narkotyki? Jak miała jej powiedzieć, że jest szmatą?
 Na szczęście prysznic pomógł poskładać myśli dziewczynie i wymyślić jak delikatnie przekazać Amy to, że jej siostra już nie jest tą samą osobą.
 Frances usiadła na łóżku, po turecku, robiąc tym samym miejsce młodszej Newman, pomiędzy jej nogami. Dziewczynki siedziały chwilę w ciszy. Amy bawiła się frędzlami, które wisiały po bokach koca, a Frances bawiła się włosami blondynki, z delikatnym cieniem czegoś, co zwykło być nazywane uśmiechem. Jednak w tym przypadku był on tak nieznaczny i pozbawiony jakiejkolwiek radości,że ciężko było nazwać go nawet w ten sposób. Po chwili starsza z sióstr westchnęła, kładąc ręce na wysokości swoich ud.
- Amy słuchaj.- zaczęła. Dziewczynka obróciła się tak, że obie patrzyły sobie w oczy. Kiedy Fran zauważyła szczerość i niepokój w oczach blondynki, szybko odwróciła wzrok, patrząc na ścianę obok.- To nie będzie łatwe, zwłaszcza dla mnie. Nie chcę ci kłamać, dlatego powiem ci tyle ile możesz wiedzieć. Ja...- Newman zawahała się na chwilę, po czym wróciła wzrokiem na siostrę.- Jestem chora. Ale nie jest to zwykła choroba. Sama sobie ją stworzyłam. Przez moją głupotę tak się stało. Jadłam za dużo cukierków, które przed chwilą trzymałaś w ręku. Nie tylko o. Brałam też zastrzyki, które były trujące. Przepraszam cię Amy. - Frances mogła ujrzeć lekkie przerażenie w oczach dziewczynki, a serce zakuło ją bardzo mocno. Oparła swoje czoło, o czoło siostry, przymykając oczy. Już nie czuła bólu, który przeszywał jej ciało z powodu braku narkotyku we krwi. Ten był bardziej bolesny. Czuła, że jedna z najważniejszych osób w jej życiu, boi się właśnie przez nią, Frances Newman, która swoimi beznadziejnymi decyzjami znalazła się w najgorszym możliwym położeniu. Jednak jeszcze nie było za późno. Miała szansę, aby naprawić, każdy jeden popełniony błąd. Chciała naprawić to co zepsuła. Wiedziała, ze nie da się tego zrobić od razu, jednak świadomość, że sama chęć ucieczki z labiryntu, zwanego nałogiem, jest dużym krokiem w przód, dawała jej ogromnego kopa.
Przycisnęła wargi go czoła Amy i wyszeptała jej do ucha.
- Nie martw się kochanie, obiecuję, że wyzdrowieje.
Dziewczynka popatrzyła na nią wielkimi oczami,pełnymi łez.
- Naprawdę?-zapytała słodkim głosikiem, który chwytał za serce i jeszcze bardziej uświadomił Frances, że decyzja, którą właśnie podjęła jest jedyną słuszną.
- Obiecuję na moją miłość do ciebie, mamy i Franka...- dziewczyna nie przemyślając tego co właśnie powiedziała, poczuła ukłucie w okolicach serca. Było to to samo uczucie co wcześniej, ale przeznaczone dla innej osoby. Zrobiła to nieświadomie. Jednak zdając sobie sprawę, że Amy nawet nie zwróciła na to uwagi, przełknęła ślinę i dokończyła.- Wyzdrowieję, ale musisz mi pomóc.
 
 
 
 
 
*Z tego co wiem Frank jeszcze nie grał wtedy w The Cab, jednak to tylko fikcja, więc mogą się zdarzać takie wpadki ;)

2 komentarze:

  1. Ulalalalala <3.<3
    Nareszcie kolejny rozdział <3
    Kocham kocham kocham kocham <3
    Świetna fabuła, którą kontynuujesz w ciekawy i wciągający sposób <3
    Szkoda Fran i tego co przechodzi, wszystko mogło się potoczyć inaczej. Ale każdy przechodzi jakiś kryzys co nie? ;) Dzięki temu ponowne spotkanie Frania i jej będzie jeszcze mocniejsze wierzę w to <3 :D
    No i The Cab.. Do ostatniej chwili nie ogarniałam że to ten Alex i to ten Dave haha xD Wszystko super kocham ten wątek ^^ Awwww Franio :3
    Prawdziwa, współczesna rock and roll'owa opowieść :3
    Mam mieszane uczucia... Bo z jednej strony chce tego czytać jak najwięcej a z drugiej chce już wiedzieć jak to się skończy :D
    Czekam na kolejny jak zwykle z niecierpliwością
    ~~Twoja najwierniejsza czytelniczka i Dupa Wołowa :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Witam witam i o zdrowie pytam! :D
    Na początku, chcę cie powiadomić,
    iż zginiesz marnie moja droga :')
    Nie było cię tak długo i dajesz taki krótki rozdział :(
    To powinno być karalne...
    Co nie zmienia faktu, że cię kooooocham :D i rozdział jak zwykle jest cudowny :D
    A końcówka, jak Frances pięknie wytłumaczyła to Amy, w taki wzruszający sposób :)
    NAprawdę urocza scenka :)
    No i czego się dowiadujemy?! :D
    Frances kocha Franka, Frances kocha Franka, Franio kocha Frances, oni będą razem, lalalalalala :D
    Jezu, przeżywam to bardziej niż niejeden serial XD O.O
    A to wyczyn!! :D
    No i co ja mam z tobą zrobić?
    Krótki, więc mogłabym cię w sumie zabić...
    ale z drugiej strony, kto pisałby tego cudownego bloga i mega ciekawe rozdziały?
    Chyba bym tego nie przeżyła, gdybyś przestała czytać.
    Dalej rozpaczam po zakończeniu "Gotten" :(
    Ten blog zapełnia jego pustkę w połowie :(
    Bo są krótkie rozdziały, pipo! XD
    Czekam na kolejny (dłuższy) rozdział :D
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń