niedziela, 7 czerwca 2015

S.1 odc.6

Hejka
Dzisiaj szybko, krotko i na temat... Albo i nie Xd w każdym razie przepraszam, że długo nie dodawałam. Nie moja winą... No dobra trochę, bo mogłam na telefonie dodać, ale miałam nadzieję że laptop się naprawi, niestety nie :/ a miałam tam tyle świetnych tekstów ;( Będzie mi ich brakować. Najgorsze że wy ich nie przeczytacie ;_;
Może uda mi się je odtworzyć ;) liczę na to głęboko. Dziękuję za cierpliwość ,Przepraszam jak zwykle za błędy i enjoy ❤



Las Vegas 6.12.2007
  Nadeszła ta chwila.
  Dziewczyna delikatnym ruchem założyła torbę na ramię i wyszła z klasy. Oczywiście jako ostatnia. Próbowała przedłużyć ten moment. Chciała mieć go za sobą, ale jednocześnie nie chciała być w trakcie tej rozmowy. To była najgorsza część tego wszystkiego. Starała się unikać chłopaka, jednak kiedy nie było to możliwe, udawała, że jest ok.
  Cicho westchnęła uśmiechając się do nauczyciela, czekającego aż wszyscy wyjdą, by w spokoju przygotować się do następnej lekcji. Mijała wszystkich uczniów. Widziała bardziej i mnije znajome twarze. Z tymi pierwszymi witała się, jeżeli do tej pory jej się to nie udało, a resztę obserwowała. Kilka par siedzących na parapecie, czy trzymających się za ręce. Uśmiechnęła się na widok dwóch dziewczyn tańczących przy wejściu na stołówkę. Często to robiły, żeby "rozweselić szkolną szarą masę". Przynajmniej tak mówiły. Jak na razie działało.
 Im bliżej celu, tym jej serce zaczynało mocniej bić. Nie była na to w pełnni gotowa... Albo poprostu bała się ,że jest.
 Zobaczyła jak siedzi przy ich stoliku. Bawił się rurką w swoim napoju. Serce przyśpieszyło, prawi wypadając z klatki piersiowej. Ręce delikatnie zaczęły się pocić. Bicie jej własnego serca zagłuszały jakiekolwiek dźwięki z zewnątrz. Nie mogła niestety na o nic poradzić.
Jak już zaczęła, to trzeba dopiąc sprawę do końca.

Wodził palcem wskazującym po jej plecach. Ona odpowiedziała cichym mruknięciem, odwracając się twarzą w jego stronę. Zadowolony uśmiechnąl się do niej zawadiacko i cmoknął ją w usta.
- Wiesz, że jesteś wspaniała.- wyszeptał. Dziewczyna słysząc te słowa, poczuła dreszcze przechodzące wzdłuż jej kręgosłupa. Delikatnie się zarumieniła, uśmiechając się przy tym.
- A ty niesamowity.- położyła mu dłoń na klatce piersiowej. On przykrył ją swoją, po czym objął ją jedną ręką.
Leżeli już w kantorku dłuższą chwilę. Przerwa zaczęła sie jakieś pół godziny temu,a le dla nich czas się zatrzymał. Byli w sobie zakochani, chodź rzadne z nich nie chciało tego. Bało się tego uczucia, jednak potrzebowali się siebie nawzajem, jak mysz sera. To była niesamowita więź.
- Musiimy się już zbierać.- powiedziała rozsądnie Katherina z tym swoim charakterystycznym akcentem. Chłopaka jeszcze bardziej to podniecało. Zaczął, jak to mężczyzna, narzekać, ae dziewczyna była nieugięta i wypchnęła Dave'a z materaca. Ten upadł na zimne linoleum i od razu podniusł się do pozycji pionowej. Oboje szybko się ubrali i złąpali za ręce.
Briggs przyciągnął dziewczynę do siebie i pocałował ją bardzo namiętnie, tak jak jeszcze nigdy. Dał jej tym do zrozumienia, że to dopiero początek. Kiedy sie od siebie oderwali, dziewczyna miała zaróżowione policzk i zrobiło jej się ciepło.
- Lepiej chodźmy, bo inaczej nigdy stąd nie wyjdziemy.- uśmiechnął się zadziornie chłopak. Dziewczyna zachichotała i wtuliła się w Dave'a.

Podnósł wzrok, a jego serce zaczęło bić mocniej, tak że nie by w stanie skupić się na niczym innym. Zastygł trzymając w lewej ręce rurkę z napoju. Na chwilę zamarzł. Jak to możliwe, ze jednak przyszła. Aż do teraz nie był pewny czy się pojawi.  I jest tu.
Szybko się otrząsnął i wstał. Bo tak wypada prawda?
-Cześć.- powiedział, po czym dziewczyna mu odpowiedziała tym samym.
Podszedł do niej i wyciągnął ręcetak, aby się przytulić na powitanie. Jednak dziewczyna wyciągnęła rękę. Oboje poczuli się niezręcznie. I zamienili się miejscami. Teraz to on trzymał rękę zwisającą w jej stronę, a ona miałą ręce gotowe do przytulenia. Frank uśmiechnął się do niej i wskazał ręką stolik.
- Może siądziemy, tak będzie bezpieczniej.- Frances uśmiechnęła się do niego, kiwając głową. Usiadła na przeciwko Sidorisa. Chłopak poprawił okulary.
- Wiesz...- zaczęli oboje. II znowu ten niezręczny moment. Oboje spłonęli rumieńcem.
- Zacznij.- poiwedziała.
- Nie,ty pierwsza. W końcu to ty chciałaś się spotkać.- uśmiechnął się do niej, a raczej wykrzywił usta w taki sposób, zeby imitowały kształt uśmiechu.
- Okej.- powiedziała, uśmiechając się, chodź nie miała ochoty. Chłopak nie mógł przestać się zachwycać jej urodą. Była dla niego idealna. Była, kimś niezwykłym. Kimś kto w ciągu kilku miesięcy, był w sanie wywrócić jego życie do góry nogami. Kimś kto go wprowadził na nowo do świata żywych. No, dobra głównym czynnikiem był Dave, ale to nie on sprawiał, że FRanek chciał być coraz lepszy. To ona dawała mu przez ten cały czas energię, chodź nie zdawał sobie z tego aż takiej sprawy. Teraz to wiedział. Teraz kiedy ona tu była patrząc na niego, tymi swoimi niesamowitymi oczami. Zakładając delikatnie kosmyk włosów za ucho.
Każdy jej gest był czymś niezwykłym, czego nie zapomni do końca swojego życia.
- Musimy wreszcie porozmawiać o tym co się stało na imprezie..- zaczęła. Chciałą mieć to już za sobą.- Wiesz to... - zawiesiła się nie będąc pewna co powiedzieć. No bo czym tak na prawdę to było. Niesamowitym doznaniem po którym chce więcej? Chce zobaczyć jaki Frank potrafi być czuły? Nie powie mu przecież tego. Nie było by to w jej stylu, ani nie zdobędzie się na takie wyznania.
-... było dziwne.- dokończył. Zobaczył minę dziewczyny i od razu pożałował, że to powiedział. Wyciągnął przed siebie ręce mocno gestykulując.
- Nie to nie tak. Nie o to mi chodziłó.- poiedział i rozlał swój napoój na stolik. Odskoczył jak oparzony i podszedł do Fran. Odciągnął ją od stolika, a sam sięgnął po plecak, aby wyciągnąć husteczki higieniczne.
- Przepraszam bardzo.- powiedział ścierając lepki płyn.- Nie powinno się ak stac. Za mocno gestykuluje! Jaki ja jestem głupi.
 - Nie jesteś.- powiedziała dziewczyna pmagając mu uporać się z czyszczeniem blatu.
Popatrzyli na siebie i uśmiechnęli. To był moment, w którym stało się dla nich wszysko jasne.

   Wróciła wcześniej niż się spodziewała do domu. Ulżyło jej kiedy wymieniła się dyżurami z Josie. Dzięki temu mogła kupic swoim córkom mikołajowe prezenty. Dla Frances kupiła koszulkę z logiem zespołu " Guns n' Roses", a małej Amy dużego brązowego misia, któego urała w czerwoną kokardkę na szyi. Pakunki położyła u każdej z dziewczyn w pokoju, po czym poszła do własnego. Przysiadła na brzegu łóżka. Odgarnęła spadające jej na twarz kosmki włosów izwiązała je w kitkę.
Prostując się, jej wzrok przykuła stojąca na komodzie szkatułka. Tam było wszystko na czym jej zależało. Pierścionek zaręczynowy, pierwsze mleczne zęby dziewczynek, kilka fotografii oraz złoty łańcuszek z diamencikiem. To była jedna z najcenniejszych rzeczy w pudełku. Była przekazywana z pokolenia na pokolenie. Kobieta przypomniała sobie, jak babacia zawsze się śmiała, zepłynie w nim francuska krew.
A ona ją splamiła.
Ale nie zmieniła by nigdy niczego w swoim życiu. Gdyby przyszło jej się cofnąć w czasie, nie zmieniła by nic. No może oprócz tego, że starałaby się być częściej w domu, żeby mąż nie musiał się zajmować innymi rzeczami...

- Więc między nami wszystko w porządku?- zapytał, aby się upewnić. Dziewczyna kiwnęła głową, przytulając się do chłopaka.
- Jak najbardziej. Dziękuję, że to sobie wyjasniliśmy. Franio gdzie teraz masz?
- W 11a chemię, a ty?
- Fotografię w 8.
- To widzimy się, przy szafce Dave'a , jak zawsze?
- Jasne. Na razie!- machnęła przyjacielowi Frances. Nie była do końca zadowolona z takiego obrotu sprawy. Chciałą czegoś, ale oboje stwierdzili, że nie warto psuć tego wszystkiego, bo ile się zmają? Trzy miesiące?
Dla niektórych to bardzo dużo. Dla nich też,ale... No właśnie. Nie chcą psuć tego co mają, bo im wystarcza. Oboje chcą czegoś wspaniałego, chcą rozpalic tą iskrę,ale oboje są zbyt ostrożni, aby zburzyć mury. Może kiedyś.... Nie teraz.
Frances szła wzdłuż szafek, w stronę swojej, aby wyciągnąć książki. Cały czas pod nosem uśmiechała się delikatnie, bo w jej głowie ciągle żyło spotkanie z Frankiem.


5 komentarzy:

  1. Kuuuuuuurrrrrrwwwaaaaaaa!!!!
    Miałam napisany zajebiście długi komentarz i co?
    I dupa!
    Usunął się chujek!
    ehhh nienawidzę tego.
    1..2..3..4..5..6..7..pierdolę
    ok, już się uspokoiłam.
    noooooo, witamy wśród żywych bejb :D
    w końcu coś dodałaś...tylko czemu taki krótki? O.O
    Franek...
    Frances...
    Tak...
    Oni muszą być razem...
    inaczej nasze spotkanie w Rybniku będzie ostatnim spotkaniem, z kimkolwiek, w twoim życiu..
    Czaisz to? :')
    Chuj, nie pamiętam co tam pisałam, więc ten będzie krótszy ;___;
    kurcze, kobieto, ty, to jednak nigdy nie zawodzisz :D
    Początek mnie urzekł, wiesz, ten opis, tego jak się czuła i wgl :D
    No i ten moment, jak na filmach """"Podszedł do niej i wyciągnął ręcetak, aby się przytulić na powitanie. Jednak dziewczyna wyciągnęła rękę. Oboje poczuli się niezręcznie. I zamienili się miejscami. Teraz to on trzymał rękę zwisającą w jej stronę, a ona miałą ręce gotowe do przytulenia. Frank uśmiechnął się do niej i wskazał ręką stolik.""""
    Aż sobie to wyobraziłam :D
    No i co ja mam tu jeszcze napisać?
    To, że jesteś zajebista już wiesz.
    Chyba tylko, że czekam na kolejny i mam nadzieję, że będzie szybciej niż ten *Gniewne spojrzenie*
    Strzała! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. No to tak... Jestem na blogspocie, wooohooo xd
    Znając życie gdybyś mnie nie powiadomiła przez facebooka to nie zajrzałabym tu ani nigdzie indziej przez najbliższe milion lat. Sad but true. Czuje się jak wyrodna matka ale mam nadzieję, że cokolwiek zrobię w ten weekend albo przy pierwszej lepszej okazji... Przede wszystkim muszę nadrobić zaległości w waszych blogach. Ale mniejsza z tym, tłumaczyć się będę później.
    "To nie zasługuje na żaden komentarz"
    Ale pierdoły. Ale taka jest Viki ;P Dobrze o tym wiem. Nie wiem czy muszę ci powtarzać jak bardzo lubię twoją twórczość. Ale jednak powtórzę. Twoje dzieła są takie... Szczere :) Uwielbiam to jak opisujesz każdy szczegół, nic ci nie umyka, niby akie niuanse ale to właśnie one sa takie mega urocze i nadają barw całemu tekstowi. To słodkie, że się na tym skupiasz :) Tutaj podszedł, towarzyszyły mu takie uczucia, to spocone ręce, tu dreszczyk, tutaj Franek taki niezdarny ... Nie idealizujesz tylko ukazujesz wszystko w taki urooczy sposób ;) To jest super. No a poza tym fabuła. Kurcze. Podoba mi się do tej pory wszystko. Miałam ochotę znowu się powydzierać, że krótki rozdział ale dodawałaś to z telefonu więc ci odpuszczę dzisiaj ;P Taka łaskawa Dupa Wołowa na dziś XD I w ogóle szacun, że miałam do tego głowę i chęci. No a pozatym odtwarzanie wszystkiego od nowa... Masakra. Trzeba mieć samozaparcie ;p
    Popatrzyli na siebie i wszystko stało się jasne... awww :) nie mogę przestać wracać do tego momentu. Jak zwykle żałuję, że nie wiem więcej ale chyba muszę cierpliwie czekać. Co ten Dave ?! XD Jaki kantorek?! XD Oo no nie mogę Vika xD haha.
    Uf jak to dobrze, że przynajmniej mogę słuchać twojej playlisty pisząc komentarz ^^ Bo czytając nie bardzo a ją lubię.
    Życzę ci dużo weny, pewnie mi ją gdzieś zabrałaś jędzo :D Cierpliwości też, bo przecież to wymaga na pewno dużo poświęcenia i czasu, hmm... I trzymaj kciuki za Dupę Wołową żeby coś jednak ruszyła z tymi zaległościami pokrytymi 2 letnim kurzem ;p tragedia.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hej :) Jeśli Ci nudno czy cuś to zajrzyj do mnie. Własnie dodałam nowy rozdział. Będzie mi niezmiernie miło jak zajrzysz.
    http://watch-over-you-i-love-you.blogspot.com/

    Pozdrawiam Konspiratorka

    PS. Tym razem pamiętalam. Brawo dla mnie....

    OdpowiedzUsuń
  4. http://watch-over-you-i-love-you.blogspot.com/2015/09/rozdzia-27.html nowy.

    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. http://watch-over-you-i-love-you.blogspot.com/2015/09/rozdzia-28.html

    :*

    OdpowiedzUsuń