Hej!
No to mamy pierwszy rozdział, pierwszego sezonu, nowego opowiadania. Zastanawia Was pewnie, albo i nie, dlaczego sezon. A chodzi o to, że będzie podzielone zamiast na części na sezony. Każdy będzie opowiadał o czym innym... Ale to zresztą zobaczycie ;)
No jeżeli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzach. Mam nadzieję, że wam się spodoba o co tutaj stworzyłam i cała historia.
A! i zapraszam do zobaczenia zakładki "Bohaterowie" ^^
Wiki
P.S. Jeżeli czytasz to zostaw komentarz, bo to bardzo mobilizuje ;)
P.s. 2. Napiszcie czy długosć rozdziału Wam odpowiada ^^
No jeżeli macie jakieś pytania to piszcie w komentarzach. Mam nadzieję, że wam się spodoba o co tutaj stworzyłam i cała historia.
A! i zapraszam do zobaczenia zakładki "Bohaterowie" ^^
Wiki
P.S. Jeżeli czytasz to zostaw komentarz, bo to bardzo mobilizuje ;)
P.s. 2. Napiszcie czy długosć rozdziału Wam odpowiada ^^
Trwaj tylko w słońcu, bo nic pięknego nie rośnie w ciemności.
~Friedrich von Schiller~
14.10.2007Las Vegas
Poczuł delikatne stukanie w lewe ramię. Odwrócił się energicznie, obawiając się chłopaków z paczki Harry'ego. Jednak pozytywnie się rozczarował. Za nim stał uśmiechnięty kolega z zajęć chemii podstawowej, Dave.
- Cześć!- przywitał go czarnoskóry kolega.
- Hej.- powiedział niepewnie Frank.
- Jakim cudem dostałeś A?- zapytał z wyraźnym podziwem dla kolegi.- Ten test, był bardzo trudny.
- No wiesz, wystarczy się chwilę pouczyć.- odpowiedział skromnie Frank.- Akurat chemia jest dla mnie całkiem przyjemna. Lubię ją. Może nie tak jak angielski, ale jest fajna.
- Fajna...- Dave zastanowił się nad sensem tych słów. Fajna to może być piłka nożna, albo gra na perkusji, a nie jakaś tam chemia. Jak ktoś lubi się uczyć. Myśląc o tym wpadł na genialny pomysł. Jego usta wykrzywiły się w wielkim uśmiechu.- Frank, a gdybyś tak pomógł mi z chemią? Od dłuższego czasu szukam kogoś takiego. Mógłbym ci nawet zapłacić. Bardzo mi zależy, bo jak znowu dostanę F to nie mam co wracać do domu.
- Czy ja wiem...- zaczął chłopak niepewnie. Nie uważał się za odpowiednią osobę. Nie czuł żadnego nauczycielskiego drygu.
- No proszę cię.- kajał się przed kolegą. Na prawdę mu zależało, bo nie rozumiał chemii ani odrobinę. Była dla niego czarną magią, czymś, czego bez pomocy kogoś mądrego, nie byłby w stanie zrozumieć.
- Zgoda, ale nie wezmę pieniędzy. Robię to tylko i wyłącznie dla ciebie.- Frank nie potrafił brać od znajomych pieniędzy za coś takiego jak nauka. Po prostu nie było to w jego naturze. Wszystko robił z dobroci serca. Może i nie znał Dave'a tak dobrze, zresztą nie miał nikogo takiego, ale mimo wszystko nie był w stanie. Chłopak był zawsze dla niego miły. Starał się jak mógł. Nikt nie lubił tego kujonka, który w rzeczywistości po prostu miał za dużo czasu dla siebie.
- Jasne jasne..- zaczął Dave, wiedząc, że i tak chłopak prędzej czy później będzie czegoś od niego chciał. I nawet chyba wiedział, czego. Ale o tym porozmawiają później już na osobności nie w szkole przy tych wszystkich ludziach. - To spotkajmy się po lekcjach. Będę czekał na ciebie przed szkołą.
- Dobra, ale po drodze musimy zadzwonić do mojej mamy, że mnie nie będzie na obiedzie.
- Uważasz, ze jestem taki głupi, że będziesz ze mną siedział tak długo?- zapytał Dave z uśmiechem na twarzy.
- Dave, czy ty wiesz ile jest materiału? A poza tym kończymy lekcje o 15.- powiedział Frank. Chłopcy pożegnali się ze sobą i każdy poszedł w inną stronę.
Jak można się spodziewać Dave Briggs poszedł do stołówki, żeby zjeść lunch w obecności swojej koleżanki,Frances. Oboje spędzali tak każdy dzień od kiedy się spotkali pierwszy raz na szkolnym korytarzu.
To było rok temu. Pierwsza klasa liceum.
Frances rozmawiała z nową koleżanką z klasy i zaczęła mocować się z szafką. Zawsze miała z nią problem. Mimo,że znała hasło na pamięć to i tak zawsze coś się działo i kłódka nie działała. Tym razem nie było inaczej. Po pięciu minutach mocowania się z nią wkurzyła się. Koleżanka zaczęła się śmiać z Frances ,ale ona się tym jakoś bardzo nie przejmowała. Nagle poczuła delikatne klepanie w prawe ramię. Odwróciła się od razu w tamtą stronę. Przed sobą ujrzała wysokiego chłopaka o ciemnej skórze, z bardzo przyjemnym uśmiechem na twarzy i ciemnymi ,brązowymi oczami.
- Eee... Co robisz z moją szafką?- zapytał z uśmiechem na twarzy, którego nie był w stanie powstrzymać. Dziewczyna popatrzyła raz na niego ,raz na szafkę i znów na chłopaka.
- Ale to moja szafka.- powiedziała już nie taka pewna.
- Udowodnię ci , że tak nie jest.- powiedział, chwycił za kłódkę i wpisał kod.
Kłódka zachrzęstała i drzwi szafki się otworzyły. Frances zrobiła wielkie oczy.
- To w takim razie gdzie jest moja?- zapytała drapiąc się po głowie i uśmiechając, żeby jakoś wyjść z tej niezręcznej sytuacji.
- Szczerze to się nie dziwię- zaczął Dave.- Wszystkie są takie same.
- No racja- powiedziała.- Tak w ogóle to jestem Frances, ale mów mi Fran.
- Hej. Ja jestem Dave Briggs.Miło poznać.
- Mi też- uśmiechnęła się.- Może następnym razem nie zgwałcę twojej szafki.- cicho się oboje zaśmiali. Metr dalej stała Mandy szukając właściwej szafki, należacej do Frances.
- Hej Fran!- krzyknęła.- To chyba tu!
Dziewczyna pożegnała się z nowym kolegą i poszła do koleżanki czekającej na nią. I tak własnie zaczęła się znajomość Dave'a i Frances.
- Hejka- powiedział chłopak machając do koleżanki. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego na powitanie i lekko kiwnęła ręką, skupiona na rozpakowywaniu kanapki.- Mam złą i dobrą wiadomość, która pierwsza?
- Zadziw mnie.- powiedziała Frances ,biorąc kęs drugiego śniadania.
- No to dzisiaj niestety nie będę mógł przyjść do ciebie, bo mam korki z chemii.- Ostatnie słowo powiedział bardzo zadowolony z siebie, wyciągając rękę, żeby koleżanka przybiła mu piątkę. Dziewczyna tylko zmierzyła wzrokiem jego dłoń, podnosząc do góry brwi.
Chłopak opuścił rękę i zrobił smutną minkę.
- Dlaczego jesteś nie w sosie?- zapytał Dave. Zmartwiła go smutna mina koleżanki.
- No...- zaczęła, ale nie pewna tego co chce powiedzieć. Postanowiła zrobić to co zwykle.- No to wszystko przez tą matmę! Dostałam znowu trójkę. Ja... ja już nie wiem co robić?
Powiedziała chowając głowę w dłoniach, jednocześnie powstrzymując się przed łzami, bo znów zrobiło jej się głupio, że nie mówi całej prawdy.
Chłopak oczywiście wyczuł, ze to nie w tym tkwi problem dziewczyny, ale jak zwykle starał się powstrzymać od komenarzy, chodź musiał się bardzo powstrzymywać.
- Kurde, ona zawsze tak.- powiedział. Złapał koleżankę za ramię i uśmiechnął się do niej.- Następnym razem uczysz się ze mną.
- Dobra.- powiedziała Frances i zdobyła się na uśmiech na twarzy. Kątem oka chłopak zauważył znajomą twarz przechodzącą obok ich stolika.
- O Frank!- powiedział do kolegi. Sidoris odwrócił się w jego stronę lekko speszony. Nikt wcześniej nie zwracał na niego uwagi, a teraz Dave go zaczepia. Znowu. - Przysiądź się.
Zaskoczony chłopak podziękował skinieniem głowy i przysiadł się. Dziewczyna nie była do końca pewna, czy to był dobry pomysł, ale jeśli Briggs ma się poczuć dzięki temu lepiej...
- A no tak, zapomniałbym.- zaczął.- Frank to Frances, Fran to Frank.
Oboje skinęli głową, a chłopak dodatkowo spuścił głowę, tak aby nie patrzeć na dziewczynę ponownie. Przeważnie nie miał z nimi dużo do czynienia, a ta cała sytuacja wydała mu się dosyć dziwna. Dziewczyna zauważyła to i w duchu się zaśmiała, ale próbowała się powstrzymać. Jednak było to od niej silniejsze. Cicho się zaśmiała.
- Co cię tak śmieszy?- zapytał zdziwiony Dave.
- Bo Frank Fran... I w ogóle Franek! Dlaczego jesteś taki nieśmiały?- zapytałam.
- E... No...no...- zaczął się jąkać. Dziewczyna chciała, żeby czuł się bardziej swobodnie w ich towarzystwie.
- Ja nie gryzę.- zaśmiałam się. Pokazałam na Briggsa.- Nie wiem jak on ,ale mnie sie nie ma co obawiać.
- Ej! No wiesz!- powiedział Dave i odwrócił się do Franka.- Ona jest pojebana, więc trzymaj się mnie a przeżyjesz.
Frances kopnęła kolegę pod stołem.
- To, że jestem w połowie francuską nie znaczy, że jestem gorsza.- powiedziała.
- Te kobiety...- powiedział cicho do kolegi. No niestety to był jeden z tych szeptów, które się słyszy. Fran przewróciła oczami i uderzyła kolegę w bok.
- Nie słuchaj go to dureń, który myśli, ze wie coś o dziewczynach.- zaczęła. Przyłożyła dłoń po prawej stronie ust i już ciszej dodała.- Ale to nie prawda.
Oboje się zaśmiali, a Dave się "obraził" i wyszedł ze stołówki. Po drodze powiedział coś o Brutusie.
- Wyglądacie jakby coś was łączyło- powiedział Sidoris. Czuł się już odrobinę swobodniej, ale ciągle peszyła go obecność dziewczyny. Ale musiał jakoś to "przeboleć". Dziewczyna się delikatnie uśmiechnęła.
- Nie wyobrażam sobie nas razem. Jesteśmy jedynie kumplami. Nawet jeśli ten debil liczy na coś więcej to... Nie ma szans.- zaśmiała się wyobrażając sobie taką sytuację. - Słyszałam, że dzisiaj mu będziesz pomagał.
- Tak.- odpowiedział. - Nie wiem czego oczekiwać, bo chodzimy niby razem na lekcje, ale nie zdążyłem go poznać... Chodź z tego co słyszałem to nie idzie mu za dobrze.
- Taaaak... On nie przepada za uczeniem się.
- To będzie ciężki orzech do zgryzienia.- powiedział Sidoris, na co Frances się zaśmiała.
Po chwili słychać było pierwszy dzwonek, więc musieli się rozdzielić.
Przepraszam, za błędy, ale usunął mi się już poprawiony tekst i mam dość poprawiania.. Przepraszam ;(
Poczuł delikatne stukanie w lewe ramię. Odwrócił się energicznie, obawiając się chłopaków z paczki Harry'ego. Jednak pozytywnie się rozczarował. Za nim stał uśmiechnięty kolega z zajęć chemii podstawowej, Dave.
- Cześć!- przywitał go czarnoskóry kolega.
- Hej.- powiedział niepewnie Frank.
- Jakim cudem dostałeś A?- zapytał z wyraźnym podziwem dla kolegi.- Ten test, był bardzo trudny.
- No wiesz, wystarczy się chwilę pouczyć.- odpowiedział skromnie Frank.- Akurat chemia jest dla mnie całkiem przyjemna. Lubię ją. Może nie tak jak angielski, ale jest fajna.
- Fajna...- Dave zastanowił się nad sensem tych słów. Fajna to może być piłka nożna, albo gra na perkusji, a nie jakaś tam chemia. Jak ktoś lubi się uczyć. Myśląc o tym wpadł na genialny pomysł. Jego usta wykrzywiły się w wielkim uśmiechu.- Frank, a gdybyś tak pomógł mi z chemią? Od dłuższego czasu szukam kogoś takiego. Mógłbym ci nawet zapłacić. Bardzo mi zależy, bo jak znowu dostanę F to nie mam co wracać do domu.
- Czy ja wiem...- zaczął chłopak niepewnie. Nie uważał się za odpowiednią osobę. Nie czuł żadnego nauczycielskiego drygu.
- No proszę cię.- kajał się przed kolegą. Na prawdę mu zależało, bo nie rozumiał chemii ani odrobinę. Była dla niego czarną magią, czymś, czego bez pomocy kogoś mądrego, nie byłby w stanie zrozumieć.
- Zgoda, ale nie wezmę pieniędzy. Robię to tylko i wyłącznie dla ciebie.- Frank nie potrafił brać od znajomych pieniędzy za coś takiego jak nauka. Po prostu nie było to w jego naturze. Wszystko robił z dobroci serca. Może i nie znał Dave'a tak dobrze, zresztą nie miał nikogo takiego, ale mimo wszystko nie był w stanie. Chłopak był zawsze dla niego miły. Starał się jak mógł. Nikt nie lubił tego kujonka, który w rzeczywistości po prostu miał za dużo czasu dla siebie.
- Jasne jasne..- zaczął Dave, wiedząc, że i tak chłopak prędzej czy później będzie czegoś od niego chciał. I nawet chyba wiedział, czego. Ale o tym porozmawiają później już na osobności nie w szkole przy tych wszystkich ludziach. - To spotkajmy się po lekcjach. Będę czekał na ciebie przed szkołą.
- Dobra, ale po drodze musimy zadzwonić do mojej mamy, że mnie nie będzie na obiedzie.
- Uważasz, ze jestem taki głupi, że będziesz ze mną siedział tak długo?- zapytał Dave z uśmiechem na twarzy.
- Dave, czy ty wiesz ile jest materiału? A poza tym kończymy lekcje o 15.- powiedział Frank. Chłopcy pożegnali się ze sobą i każdy poszedł w inną stronę.
Jak można się spodziewać Dave Briggs poszedł do stołówki, żeby zjeść lunch w obecności swojej koleżanki,Frances. Oboje spędzali tak każdy dzień od kiedy się spotkali pierwszy raz na szkolnym korytarzu.
To było rok temu. Pierwsza klasa liceum.
Frances rozmawiała z nową koleżanką z klasy i zaczęła mocować się z szafką. Zawsze miała z nią problem. Mimo,że znała hasło na pamięć to i tak zawsze coś się działo i kłódka nie działała. Tym razem nie było inaczej. Po pięciu minutach mocowania się z nią wkurzyła się. Koleżanka zaczęła się śmiać z Frances ,ale ona się tym jakoś bardzo nie przejmowała. Nagle poczuła delikatne klepanie w prawe ramię. Odwróciła się od razu w tamtą stronę. Przed sobą ujrzała wysokiego chłopaka o ciemnej skórze, z bardzo przyjemnym uśmiechem na twarzy i ciemnymi ,brązowymi oczami.
- Eee... Co robisz z moją szafką?- zapytał z uśmiechem na twarzy, którego nie był w stanie powstrzymać. Dziewczyna popatrzyła raz na niego ,raz na szafkę i znów na chłopaka.
- Ale to moja szafka.- powiedziała już nie taka pewna.
- Udowodnię ci , że tak nie jest.- powiedział, chwycił za kłódkę i wpisał kod.
Kłódka zachrzęstała i drzwi szafki się otworzyły. Frances zrobiła wielkie oczy.
- To w takim razie gdzie jest moja?- zapytała drapiąc się po głowie i uśmiechając, żeby jakoś wyjść z tej niezręcznej sytuacji.
- Szczerze to się nie dziwię- zaczął Dave.- Wszystkie są takie same.
- No racja- powiedziała.- Tak w ogóle to jestem Frances, ale mów mi Fran.
- Hej. Ja jestem Dave Briggs.Miło poznać.
- Mi też- uśmiechnęła się.- Może następnym razem nie zgwałcę twojej szafki.- cicho się oboje zaśmiali. Metr dalej stała Mandy szukając właściwej szafki, należacej do Frances.
- Hej Fran!- krzyknęła.- To chyba tu!
Dziewczyna pożegnała się z nowym kolegą i poszła do koleżanki czekającej na nią. I tak własnie zaczęła się znajomość Dave'a i Frances.
- Hejka- powiedział chłopak machając do koleżanki. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego na powitanie i lekko kiwnęła ręką, skupiona na rozpakowywaniu kanapki.- Mam złą i dobrą wiadomość, która pierwsza?
- Zadziw mnie.- powiedziała Frances ,biorąc kęs drugiego śniadania.
- No to dzisiaj niestety nie będę mógł przyjść do ciebie, bo mam korki z chemii.- Ostatnie słowo powiedział bardzo zadowolony z siebie, wyciągając rękę, żeby koleżanka przybiła mu piątkę. Dziewczyna tylko zmierzyła wzrokiem jego dłoń, podnosząc do góry brwi.
Chłopak opuścił rękę i zrobił smutną minkę.
- Dlaczego jesteś nie w sosie?- zapytał Dave. Zmartwiła go smutna mina koleżanki.
- No...- zaczęła, ale nie pewna tego co chce powiedzieć. Postanowiła zrobić to co zwykle.- No to wszystko przez tą matmę! Dostałam znowu trójkę. Ja... ja już nie wiem co robić?
Powiedziała chowając głowę w dłoniach, jednocześnie powstrzymując się przed łzami, bo znów zrobiło jej się głupio, że nie mówi całej prawdy.
Chłopak oczywiście wyczuł, ze to nie w tym tkwi problem dziewczyny, ale jak zwykle starał się powstrzymać od komenarzy, chodź musiał się bardzo powstrzymywać.
- Kurde, ona zawsze tak.- powiedział. Złapał koleżankę za ramię i uśmiechnął się do niej.- Następnym razem uczysz się ze mną.
- Dobra.- powiedziała Frances i zdobyła się na uśmiech na twarzy. Kątem oka chłopak zauważył znajomą twarz przechodzącą obok ich stolika.
- O Frank!- powiedział do kolegi. Sidoris odwrócił się w jego stronę lekko speszony. Nikt wcześniej nie zwracał na niego uwagi, a teraz Dave go zaczepia. Znowu. - Przysiądź się.
Zaskoczony chłopak podziękował skinieniem głowy i przysiadł się. Dziewczyna nie była do końca pewna, czy to był dobry pomysł, ale jeśli Briggs ma się poczuć dzięki temu lepiej...
- A no tak, zapomniałbym.- zaczął.- Frank to Frances, Fran to Frank.
Oboje skinęli głową, a chłopak dodatkowo spuścił głowę, tak aby nie patrzeć na dziewczynę ponownie. Przeważnie nie miał z nimi dużo do czynienia, a ta cała sytuacja wydała mu się dosyć dziwna. Dziewczyna zauważyła to i w duchu się zaśmiała, ale próbowała się powstrzymać. Jednak było to od niej silniejsze. Cicho się zaśmiała.
- Co cię tak śmieszy?- zapytał zdziwiony Dave.
- Bo Frank Fran... I w ogóle Franek! Dlaczego jesteś taki nieśmiały?- zapytałam.
- E... No...no...- zaczął się jąkać. Dziewczyna chciała, żeby czuł się bardziej swobodnie w ich towarzystwie.
- Ja nie gryzę.- zaśmiałam się. Pokazałam na Briggsa.- Nie wiem jak on ,ale mnie sie nie ma co obawiać.
- Ej! No wiesz!- powiedział Dave i odwrócił się do Franka.- Ona jest pojebana, więc trzymaj się mnie a przeżyjesz.
Frances kopnęła kolegę pod stołem.
- To, że jestem w połowie francuską nie znaczy, że jestem gorsza.- powiedziała.
- Te kobiety...- powiedział cicho do kolegi. No niestety to był jeden z tych szeptów, które się słyszy. Fran przewróciła oczami i uderzyła kolegę w bok.
- Nie słuchaj go to dureń, który myśli, ze wie coś o dziewczynach.- zaczęła. Przyłożyła dłoń po prawej stronie ust i już ciszej dodała.- Ale to nie prawda.
Oboje się zaśmiali, a Dave się "obraził" i wyszedł ze stołówki. Po drodze powiedział coś o Brutusie.
- Wyglądacie jakby coś was łączyło- powiedział Sidoris. Czuł się już odrobinę swobodniej, ale ciągle peszyła go obecność dziewczyny. Ale musiał jakoś to "przeboleć". Dziewczyna się delikatnie uśmiechnęła.
- Nie wyobrażam sobie nas razem. Jesteśmy jedynie kumplami. Nawet jeśli ten debil liczy na coś więcej to... Nie ma szans.- zaśmiała się wyobrażając sobie taką sytuację. - Słyszałam, że dzisiaj mu będziesz pomagał.
- Tak.- odpowiedział. - Nie wiem czego oczekiwać, bo chodzimy niby razem na lekcje, ale nie zdążyłem go poznać... Chodź z tego co słyszałem to nie idzie mu za dobrze.
- Taaaak... On nie przepada za uczeniem się.
- To będzie ciężki orzech do zgryzienia.- powiedział Sidoris, na co Frances się zaśmiała.
Po chwili słychać było pierwszy dzwonek, więc musieli się rozdzielić.
Przepraszam, za błędy, ale usunął mi się już poprawiony tekst i mam dość poprawiania.. Przepraszam ;(