poniedziałek, 6 kwietnia 2015

S.1 odc.5

Hej!
No i jak święta? Jesteście mokrzy?
Mam nadzieję, ze może być okej ten rozdział. Dużo moich przemysleń. No wiecie Derrick... Zresztązobaczycie ;p
No to jutro ostatni dzień byczenia się !!!! ;(
Enjoy the reading!
wiki

Im większe w człowieku wewnętrzne roz­bi­cie, poczu­cie włas­nej słabości, niepew­ności i lęk,
 tym większa tęskno­ta za czymś, co go z pow­ro­tem sca­li, da pew­ność i wiarę w siebie.
Antoni Kępiński


Las Vegas 30.11.2007

Delikatnie przejechał opuszkami palców po strunach, jakby to dotykał policzki kochanki. Uśmiechnął się myśląc o tym ile znaczy dla niego każda struna, każdy dźwięk, który się wydobywa z pudła rezonansowego. To uczucie ,które go ogarnia kiedy tylko pomyśli o nowym riffie, kiedy tylko usłyszy ta melodie w głowie.
 Coś co sam tworzy.
 Z myślą o kimś, o czymś,  o niej.
Tak o niej myśli ciągle. Ale nie ma to sensu. Przewróciła mu w głowie. Będzie następna. Musi być. Nie może nie być. Nie może tkwić ciągle w tej pętli, która tylko mu przeszkadza. Może to dlatego, że ona była pierwsza... Tak, pierwszą. Ale w sumie co się dziwić, zawsze był ofiarą,ofermą, kujonkiem, na którego nawet nie zwracano uwagi. Może to i dobrze.
"Ale Dave...  To wszystko przez niego."- cały czas miał to w głowie, ciągle analizował.
 "A może dzięki niemu? Już sam nie wiem. Nie mogę ciągle mówić, że to przez niego, może to dzięki niemu... To takie skomplikowane. To wszystko co dla mnie zrobił,to jest nieocenione."
Chłopak zaczął grać jedną ze swoich ulubionych melodii, mrucząc cicho tekst piosenki. Wiedział, że nie miał dobrego głosu i nie chciał psuć słuchu rodzicom.
  Grał z takim zaangażowaniem i pasją, że nawet nie zwrócił uwagi, gdy jego mama weszła do pokoju i zostawiła mu kolację na biurku. Przyglądała mu się jeszcze chwilę, opierając się o futrynę w drzwiach. Widziała jak syn reaguje na każdy z dźwięków gitary. Uważała, że ma ogromny talent, ale teraz to ciężko się wybić w takim świecie muzykowi, który gra z pasją. Jest tylu świetnych gitarzystów, którzy doszli do statusu "bogów gitary", że teraz taki chłopak i tak będzie przy nich blado wychodził. Nigdy nie zostanie porównany do takiego Hendrixa, czy Santany. Jednak dla niej Frank był najlepszym gitarzystą na świecie.
Chłopak skończył grać na swoim instrumencie uśmiechając się pod nosem, z powodu dobrze wykonanej pracy. Zauważył, że na biurku leży jedzenie i kubek herbaty. Rozglądnął się po pokoju jednak nikogo nie zauważył. Wzruszył ramionami i podszedł do biurka.

Las Vegas, 6.12.2007

- To jest o na czym powinniście się skupić.- powiedział mężczyzna, pisząc na prawie całą tablicę sowo "JA".- Ja. Ja teraz siedzę, ja teraz oddycham, ja piszę smsy- widzę że to robisz- powiedział wskazując na Agathe siedzącą z tyłu. Ona szybko schowała telefon do torby, z zawstydzeniem na twarzy.- Myślę, że nie będę przynudzać jakby to była zwykła lekcja.
Po klasie przeszedł zduszony chichot.
- Ja teraz do was mówię, wy się śmiejecie, każde z was się uśmiecha. Każde z was to osobne JA. Swoją drogą...- pokazał dłońmi na siebie.- Ja jestem Derrick. Niech teraz każdy się przedstawi. Obiecuję, że ie zapamiętam większości z was, ale w pewien sposób będzie wam łatwiej.- uśmiechnął się.
David stwierdził, że zaczyna się całkiem ciekawie. Oczywiście na pewno dużo ciekawiej niż, gdyby właśnie miałaby się odbywać lekcja angielskiego. Frances słuchała z ogromną ciekawością, co ten mężczyzna ma do powiedzenia. Zaczynało się ciekawie. Był studentem psychologi, ale nie był jak każdy. Miał swoje własne dziwne, ale ciekawe rozwiązania dla zwykłych problemów.
 Nauczycielka siedziała z tyłu, nie będąc zadowolona, z takiego obrotu sprawy. Miała ważną lekcję, a nagle dowiedziała się, że ma ją odstąpić jakiemuś studenciakowi. Skrzyżowała ręce na piersi i usiadła wygodnie na krześle, wywracając oczami. Chodź chłopak zaciekawił całą klasę i pierwszy raz widziała ich tak skupionych, nie chciała tego przyznać, że działał magnetyzująco i że jeśli tylko studiowałby anglistykę, nikt by nie opuszczał jego lekcji.
- Skoro wszyscy już znam swoje imiona, to... Do widzenia!- powiedział wychodząc. Wszyscy jęknęli z niezadowolenia. Derrick się uśmiechnął i zatrzymał w pół kroku.
- Co tak narzekacie?- zaśmiał się wracając na miejsce.- To tylko test. Widzę, że nawet Agatha oderwała się od swojego małego ekraniku, żeby zobaczyć co się dzieje.
Dziewczyna zarumieniła się.
- Wcale nie.- powiedziała cicho. Wszyscy się zaśmiali. Powszechnie wiadomo, że dziewczyna od kiedy dostała nowy telefon nie może przestać go używać.  Szybko schowała go do plecaka i oparła głowę na dłoni.
- Dobra. Więc "JA". Proste słowo, dwie litery, a jak wiele znaczy. No właśnie znaczenia słowa "JA". Kiedy słyszycie to słowo co wam przychodzi do głowy?- zapytał patrząc na każdą osobę w klasie jak na indywidualną osobę. Był niesamowicie pochłonięty tym co robił. Kiedy Fran się rozejrzała po klasie zauważyła, że wiele dziewczyn chciałoby odkryć przed Derrickiem swoje ja.
- Człowiek- powiedziała Kristie.
- Uczucia.- krzyknął Adam, z samego końca klasy.
- Emocje.- szepnęła Agatha, która nie była pewna tego co mówi.
- Osobowość!- krzyknął David. Newman się uśmiechnęła, widząc, że przyjaciel się tak zaangażował. Dawno tak nie było.
- Świetne skojarzenia!- powiedział Derrick.- Ale szukajcie może głębiej.
- Wa...- zaczął ktoś z tyłu.
- Nie tak głęboko!- przerwał mężczyzna. Cała klasa wybuchła śmiechem, razem z panią Smith, która dłużej już nie mogła udawać swojej obojętności.
- Miało być waga. - to była Pati, która zrobiła się czerwona. Derrick puścił do niej oko, na co zmieniła kolor na buraczany ,chowając twarz w dłoniach. Miło było patrzeć na takie zaangażowanie klasy. Fran dawno tak dobrze się nie czuła w szkole, na lekcjach.
Rzucane było jeszcze mnóstwo rzeczowników. W końcu tablica była cała zapełniona.
Mężczyzna popatrzył na tablice, a potem zwrócił się do uczniów.
- To wszystko to wasze "JA". Zauważcie, że jest bardzo skomplikowane. Ile z takich łatwych dwóch liter można wyciągnąć? Niesamowite, prawda?
Wszyscy zgodzili się z nim.
- Dlatego proszę was zastanówcie się co robicie. Jedno ja składa się na wiele czynników, jak widać. Nie warto więc psuć sobie życia, rezygnując z któregoś z nich. Myślicie, że bez.. no nie wiem- popatrzył na tablicę , łapiąc się za podbródek- uczuć da się żyć i być sobą?
Słychać było słowo "nie " z każdej strony.
- Ja też nie. A osobowość? Myślę, że jeżeli nie miałoby się osobowości, albo charakteru, zanikło by człowieczeństwo, a przede wszystkim INDYWIDUALNOŚĆ.- podkreślił ostatnie słowo, biorąc czerwony pisak i pisząc to słowo na wszystkich notatkach na tablicy.- Zapamiętajcie. Cały ten mój wywód miał na celu pokazanie, żebyście byli sobą, że jesteście pilotem swojego własnego samolotu...
Po sali przeszedł cichy szmer. Gdzieniegdzie słychać było śmiech.
"Porównanie nie codzienne i bardzo abstrakcyjne, ale żeby od razu się śmiać?"- pomyślała Newman, marszcząc czoło.
- Ej, nie marszcz się tak, bo się szybciej zestarzejesz.- szepnął jej do ucha Dave. Poczuła dreszcze przechodzące przez jej ciało. Zawsze tak miała, kiedy ktoś coś do niej szeptał. Czasem ją to denerwowało, bo miała wrażenie, że to uczucie jest tylko przeznaczone dla pary kochanków.
Odwróciła głowę w stronę kolegi i zgromiła go wzrokiem.
- Jeżeli wolicie powiem inaczej. Jesteście panami swojego losu. Chciałem wam bardziej zobrazować, ale widzę, ze to klasa humanistów,więc do was trzeba  inaczej- uśmiechnął się i wybuchnął śmiechem jak zresztą cała klasa. O dziwo najgłośniej śmiała się pani Smith.
- W każdym razie- podjął ponowną próbę , po opanowaniu się.- pamiętajcie o tym, żeby myśleć o sobie. Nie tylko w kategoriach co oni sobie pomyślą jak mnie zobaczą w tym stroju? Co powiedzą znajomi jak wyznam prawdę? Co pomyśli pracodawca jak poproszę o urlop? Czy będą się śmiać jak przyjdę w pidżamie do szkoły? Tak swoją drogą zdradzę wam tajemnicę. -zniżył głos do szeptu- Ja dzisiaj mam na sobie pidżamę.
Wszyscy zaczęli się śmiać. Derrick miał na sobie brązową koszulkę, wypłowiałą z logiem Coca- coli. Była wymięta, ale nikt się nie spodziewał, że to pidżama.
- Zacznijcie sobie zadawać pytania co JA czuję? Jak się Ja będę czuł w tym stroju? Czy to MI będzie łatwiej kiedy im wyznam prawdę? Zacznijcie myśleć osobie. Ważni są inni ludzie, ale jak to się mówi, chcesz coś zmienić zacznij od siebie. Teraz wejście głęboki wdech i powoli wypuszczajcie powietrze, a to wszystko z zamkniętymi oczami. Zróbcie tak z dwa razy, aby oczyścić wasz umysł. Pomyślcie o sobie. Co czujecie. Jakie macie podejście do tego wszystkiego. Uwolnijcie umysły od jakiejkolwiek myśli.
Nastała grobowa cisza. Słychać było tylko głębokie wdechy i wydechy. Wszyscy siedzieli w skupieniu. Frances próbowała uwolnić się od wszystkich myśli. Od Franka, pocałunku. Próbowała się uwolnić od tego co BYŁO i poczuć o co jest TERAZ.
Dave próbował się skupić, ale miał straszne problemy z koncentracją. Co jakiś czas uchylał powiekę, aby zobaczyć co się dzieje w okół. Wszyscy robili to co powiedział Derrick. Kiedy popatrzył na mężczyznę od razu zamknął oczy i powrócił do nieudolnych prób "wejrzenia w głąb siebie", bo psycholog patrzył na niego uważnie. Był rozbawiony tym jak chłopak łatwo się dekoncentruje. Jego usta automatycznie wykrzywiały się w uśmiechu. Po chwili klasnął w ręce.
- Myślę, że w jakiś sposób dałem wam do myślenia i teraz będzie wam dużo łatwiej podejmować decyzje i po prostu być sobą. Bo to najważniejsze. Nikt ciebie, ciebie czy tamtego kolesia z tyłu nie polubi jeżeli będziesz udawać, albo grać. Polubi twoją imitację, coś co nie istnieje, iluzję. Ale kiedyś zorientuje się, że coś tu nie gra. Pamiętajcie w swoim życiu czasem trzeba być egoistą, ale nie przesadzajmy dobra? No to...
Dzwonek rozniósł się po całej klasie. Wszyscy drgnęli. Byli tak bardzo skupieni na prelekcji, że nawet nie zauważyli ,gdy 45 minut zleciało jak z bicza strzelił. Słychać było odgłosy niezadowolenia.
- Jakbyście tak reagowali na koniec mojej lekcji.- zaśmiała się pani Smith. Niestety tylko ona się śmiała ze swojego marnego żartu.
" Biedna kobieta. Samotność nie służy, chyba że jednak ma tego męża... Ale obrączki brak..."- pomyślała Fran.
" Jest taka żałosna, ale taka seksowna"- pomyślał Dave, przygryzając lekko swoją dolną wargę.
- No dobra to na tym kończymy. Może się kiedyś spotkamy, ale mam nadzieję, że zapamiętacie ,że kiedyś na lekcji był taki idiota co uczył was czegoś o was samych. A nie, ze tylko dzięki... to znaczy przez niego nie mieliście angielskiego.- uśmiechnął się. Wszyscy zaczęli się zbierać do wyjścia rzucając Derrickowi przyjazny uśmiech i szybkie "Dziękuje".
Dla niego znaczyło to dużo. To była jego pierwsza prelekcja w szkole, ale było to bardzo miłe doświadczenie, które ma nadzieję, że się nie raz powtórzy.

- I jak?- zapytała Newman, kiedy wyszli z klasy.
- Eh... Ten koleś był spoko.- odparł Dave.
- Widziałam, ze nie mogłeś się skupić- zaśmiała się Fran. Chłopak rzucił jej przelotny uśmiech i kiwnął głową.
- Może troszkę. Zwłaszcza pod koniec.
- Właśnie!- powiedziała dziewczyna i sięgnęła do plecaka.- Mikołaj mi to zostawił dla ciebie. Musiał się pomylić. -chłopak się zaśmiał i chwycił mały pakunek.
- Co za zbieg okoliczności, bo u mnie było to samo.- oboje zaczęli się śmiać. Dave wyciągnął mały pakunek z kieszeni. Kiwnął głową dając znać dziewczynie, żeby otworzyła. W środku była zawieszka na telefon z napisem "Friend", bardzo zawiłą czcionką. Fran uściskała chłopaka, dziękując mu za tak uroczy prezent.
-Teraz ty moja czekolado.
- Dobra mleko!- kiedy otworzył pudełeczko, zaczął się śmiać. W środku znajdowała się mała figurka perkusji.- Dziękuję bardzo. Siema.- powiedział przybijając piątkę z kilkoma kolegami z drużyny koszykarskiej. - Właśnie, zapomniałbym, Tomas wrócił.
- Niby skąd? Przecież codziennie mijam go na korytarzu.- zaśmiała się dziewczyna.
- Nie ten Tomas. Tomas Wallen.
Dziewczyna zatrzymała się, łapiąc Briggsa za prawą rękę. Popatrzyła na chłopaka szeroko otwartymi oczami, po czym schowała twarz w dłoniach.
- Jak to?- zapytała rozhisteryzowana. Jakim cudem jej się to udało w ciągu kilku minut. Z uśmiechniętej ,radosnej dziewczyny w rozhisteryzowaną i zdenerwowaną.- Przecież... on... nie! Ale... Kurwa! No bo on... innej szkoły... a potem... dlaczego... po co.... Nie!
- Uspokój się.- powiedział chłopak łapiąc ją za nadgarstki. Dziewczyna popatrzyła na niego oczami pełnymi strachu.- Spokojnie. Wdech i wydech.
Frances zrobiła tak jak kazał jej przyjaciel. Poczuła się trochę lepiej, chodź mimo wszystko ciągle była wzburzona. Chłopak puścił jej dłonie.
- Ale on się przeniósł.- powiedziała już szeptem.
- Niestety, jego ojciec wrócił do Las Vegas, więc mamy problem.
- On znowu się będzie nade mną znęcał. To znaczy mnie prześladował. W sumie dla mnie to jedno i to samo. Nie dam rady. Chyba sama się wypiszę z tej szkoły.- powiedziała chodząc nerwowo w kółko.
- Spokojnie. Damy radę. - uśmiechnął się do przyjaciółki życzliwie. Wiedział, że to nic nie pomoże i mija się z prawdą, ale starał się. Nie wiedział co ma jej powiedzieć. Starał się więc sypać banałami. Banalnymi banałami, które uśpią jej czujność i stan wzburzenia.
- Nie ,nie damy. Dzięki, że próbujesz mi pomóc. A tak w ogóle skąd masz takie informacje?
- Hugo mi powiedział, bo oni ciągle utrzymują kontakt.
Dziewczyna przejechała dłońmi po twarzy.
- No trudno.- powiedziała. Popatrzyła przed siebie i zauważyła dobrze znaną brązową czuprynę.- E... Ja pójdę już w stronę sali. Przemyśle to wszystko. Dzięki, że mi powiedziałeś.- odparła, przytulając pośpiesznie Briggsa. I już jej nie było.
Dave był bardzo zdziwiony, ale jak już kiedyś zauważył nie ogarniał dziewczyn. Westchnął, uśmiechając się pod nosem i odwrócił się. Zauważył Franka opierającego się o parapet i czytającego jakąś książkę. Podszedł do przyjaciela i przybili sobie piątki.
- Co czytasz?- zapytał, chłopak.
- Rekreacyjnie biografię Jimiego Hendrixa.- uśmiechnął się, pokazując okładkę.
- Wow. No to jak skończysz to koniecznie pożycz... Chodź od razu informuję, że nie wiem kiedy oddam.
- Haha no niestety zdaję sobie z tego sprawę.- Briggs udawał naburmuszonego, a Sidoris, żeby go rozweselić uderzył go w ramię.Podziałało.
- Tak swoją drogą widziałeś Frances?- zapytał Frank, niby mimochodem. Oczywiście Dave wyczuł nieudaną próbę.
- Jeszcze nie rozmawialiście?- zdziwił się. Brunet pokręcił przecząco głową.

" Spotkajmy się na długiej przerwie"- sms o takiej treści dostał jakieś pięć minut wcześniej, jednak czytał go co chwila na nowo, nie mogąc uwierzyć w treść.  Dziewczyna przez cały tydzień starała się unikać go, a jak trzeba było to starała się nie dać po sobie poznać, ze nie czuje się dobrze w towarzystwie chłopaka.
- Frank!- krzyknęła nauczycielka.- Co ty robisz?
Chłopak pośpiesznie schował telefon do kieszeni jakby nigdy nic.
- Nic.- powiedział pośpiesznie. Pani Shelby nie była do końca przekonana, jednak chłopak na ogół nie sprawiał kłopotów wychowawczych ,więc przymknęła na to oko i wróciła do omawianego wcześniej tematu.
Frankowi ulżyło. Teraz tylko patrzył na wskazówki zegara, próbując przyśpieszyć czas.

Schowała pośpiesznie komórkę do plecaka.
" Po co to zrobiłam?"- zapytała sama siebie. Co ją podkusiło do  czegoś takiego. To chyba ta cała prelekcja Derricka.
UGH!
No już za późno.